TYSON FURY PO RAZ PIERWSZY SZCZERZE O ROZSTANIU Z PETEREM FURYM
- Nawet nie zacząłem poważniej trenować. Mój obóz do walki z Wilderem potrwa sześć tygodni - mówi Tyson Fury (29-0-1, 22 KO). Spodziewany rewanż z Deontayem Wilderem (41-0-1, 40 KO) już 22 lutego.
Trudno uwierzyć w to co mówi "Król Cyganów", gdyż sam Ben Davison, jego trener od czasu powrotu na ring, narzekał po zwycięskiej walce z Otto Wallinem, że Tyson nie robi sobie w ogóle wolnego i powinien trochę odpuścić z ciężką pracą pomiędzy obozami. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.
A skoro jesteśmy już przy trenerach, to zanim w narożniku Anglika stanął Davison, wcześniej do mistrzostwa świata królewskiej kategorii poprowadził go wujek Peter Fury. Dziś panowie nie tylko nie współpracują, ale nawet nie utrzymują specjalnie kontaktu.
- Wracają myślami wstecz nie przypuszczałem, że walka z Władimirem Kliczką będzie ostatnią z Mickiem Hennessym jako menadżerem oraz Peterem Furym jako trenerem. Szkoda, że tak wyszło, bo miałem z nimi bardzo bliskie relacje, szczególnie z wujkiem Peterem, który po aresztowaniu mojego ojca w lutym 2011 roku był niczym drugi tato. Wraz z bratem Shane'em mieszkaliśmy właśnie u Petera i gdziekolwiek on nie poszedł, my byliśmy koło niego. Kiedy wspominam tamte czasy bardzo mi przykro, że nasze stosunki tak się załamały. Ale muszę z tym żyć i iść naprzód. Dziś nie utrzymujemy kontaktów, bo jestem takim człowiekiem, że gdy pogorszą mi się z kimś relacje, to potem bardzo ciężko mi je odbudować. A w pewnym momencie zrozumiałem, że nie jestem już w stanie współpracować z Peterem - przyznał Tyson Fury w swojej książce.