DEVIN HANEY PO RAZ PIERWSZY OBRONIŁ PAS WBC
Devin Haney (24-0, 15 KO) udowadnia z walki na walkę, że wyrasta na wielką gwiazdę światowych ringów. Dziś nad ranem polskiego czasu ograł twardego Alfredo Santiago Alvareza (12-1, 4 KO), zarobił milion dolarów, ale przede wszystkim obronił po raz pierwszy tytuł mistrza świata wagi lekkiej federacji WBC.
Panowie bez zbędnego badania od razu przeszli do rzeczy. Lepszy w półdystansie był szybszy champion, ale pretendent polował na mocną kontrę prawą ręką. I w trzeciej rundzie kilka razy sięgnął faworyta, wykorzystując znakomite warunki fizyczne. Haney w drugiej połowie czwartej odsłony zaczął zyskiwać przewagę. Złapał swój rytm, przepuszczał ciosy przeciwnika na centymetry i celnie kontrował. I właśnie taka kontra na pół minuty przed końcem piątego starcia przyniosła nokdaun. Amerykanin przyjął akcję rywala na bark i natychmiast odpowiedział prawym podbródkowym w tempo. Wstrząsnął rywalem, dodał do tego jeszcze krótki prawy sierp w okolice ucha i pięściarz z Dominikany zapoznał się z matą ringu. Ale zaraz po liczeniu zabrzmiał gong na przerwę.
Scenariusz potyczki nie zmieniał się w kolejnych rundach. Przeważał szybki niczym błyskawica Haney, lecz dzielny pretendent szukał swojej szansy w pojedynczych, mocnych bombach. Niestety dla niego spotkał na swojej drodze wschodzącą gwiazdę ringów zawodowych. I niewiele więcej mógł zrobić...
Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść Haneya wyjątkowo zgodnie - 3x 120:107.
Łomaczenko ma wciąż pas WBC zdobyty w walce z Campbellem (był wakujący), tyle tylko że teraz jego kretyńską odmianę Franchise..
Łomaczenko to jakby teraz superchampion WBC
Zwykły pas WBC ma Haney i może o zgrozo tytułować się mistrzem świata..
Ten pas WBC Franchise to raczej odpowiednik Champion Emeritus (Chyba w WBA, o ile się nie mylę). Został wprowadzony niedawno, jest idiotyczny i np. Naoya Inoue w ogóle odmówił przyjęcia takiego dziwoląga. Haney miał WBC interim, co niejako predestynowało jego pojedynek z Łomaczenką o regularny WBC. Ponieważ uznano, że na to za wcześnie (Haney mógłby dostać wpierdol od Wasyla), wymyślono nowy tytuł, "żeby wilk był syty i owca cała".