ŚWIETNIE DYSPONOWANY BAKOLE POROZBIJAŁ HERNANDEZA
Martin Bakole (15-1, 12 KO) robi postępy z walki na walkę i wkrótce może być wielką siłą wagi ciężkiej. Przed momentem w efektowny sposób porozbijał przed czasem twardego i cenionego Rodneya Hernandeza (13-9-2, 4 KO).
Amerykanin znany z tego, że potrafi sprawić niespodziankę, ostro ruszył do przodu po pierwszym gongu, zapchał pogromcę Mariusza Wacha do lin i tam spędził trzy minuty, wygrywając pierwsze starcie. Ale olbrzym z Kongo to nie tylko silny, lecz również inteligentny pięściarz, który szybko wyciągnął wnioski.
W drugim starciu każdy szturm rywala kontrował prawym podbródkiem bądź lewym hakiem na korpus, bił z luzu, swoje akcje składał w serie czterech-pięciu uderzeń i rozbijał dzielnego journeymana z każdą sekundą coraz bardziej. Na dziesięć sekund przed końcem drugiej rundy długą akcję zakończył lewym sierpowym i w końcu przewrócił Hernandeza. Ten pewnie jeszcze by powstał i dotrwał do przerwy, jednak sędzia ringowy przerwał dalszą rywalizację w obawie o ciężki nokaut, jaki w trzeciej odsłonie na pewno by nastąpił. Kto następny? Jak widać porażka naszego "Wikinga" to nie było dzieło przypadku, a z Bakole muszą się liczyć nawet ci najlepsi...