LUIS ORTIZ: ZNISZCZĘ WILDERA W REWANŻU!
- Znokautuję go! - mówi żądny rewanżu Luis Ortiz (31-1, 26 KO), który za trzy tygodnie będzie chciał się odegrać na Deontayu Wilderze (41-0-1, 40 KO) za jedyną porażkę w karierze. W stawce będzie oczywiście należący do Amerykanina pas WBC wagi ciężkiej.
W pierwszym spotkaniu, dwadzieścia miesięcy temu, "King Kong" miał na widelcu mistrza, lecz dokończenie dzieła zniszczenia przerwał mu gong. Po dziewięciu rundach sędziowie punktowali zgodnie na korzyść pretendenta 85:84, pomimo iż ten był wcześniej liczony w piątej odsłonie. Z Kubańczyka w końcówce zeszło jednak powietrze i został zastopowany przez championa. Czy teraz wynik będzie inny?
- On na pewno zrobił małe postępy od czasu naszej pierwszej walki, ale to przede wszystkim ja będę tym razem dużo lepszy. Jeśli znów zranię Wildera, to już nie wypuszczę okazji i nie przestanę bić, aż go nie znokautuję. Sprawię, że on zrezygnuje z kontynuowania potyczki, a jeśli nie, to go po prostu znokautuję. Tu nokaut będzie wisiał w powietrzu od początku i pojedynek na pewno nie potrwa na pełnym dystansie - podgrzewa atmosferę zmotywowany challenger.
- Trenowałem tak ciężko, że można to nazwać torturami. Nie straciłem zapału i cel pozostaje wciąż ten sam, mistrzostwo świata. Wilder robi postępy z walki na walkę, lecz wciąż brakuje mu doświadczenia. Tym razem mam plan na wszystko co może wydarzyć się w ringu i zniszczę Wildera - dodał Ortiz.
Przypomnijmy, że pół roku wcześniej Kubańczyk okazał się lojalny wobec Ala Haymona i teraz zostanie za to sowicie wynagrodzony finansowo. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.
W pierwszej walce udowodnił że odbieranie mu szans w ich walce nawet dziś pomimo upływu czasu który w jego przypadku gra na niekorzyść jest niepoważne.
To nie wystraszony Stiverne bez ambicji który nawet nie raczył sensownie potrenować i zgubić kilka kilogramów bo sam w siebie kompletnie nie wierzył.
Ortizowi wiary zabraknąć nie powinno a z resztą atutów stać go nawet na niespodziankę.
Wiadomo. Wilder faworytem. Wiadomo też że w walce z punczerem można być świetnie przygotowanym a jeden cios nawet na początku walki może wszystko zmasakrować (patrz Breazeale) ale myślę że Ortiz jest zbyt dobry by przegrać w pierwszych rundach. Zbyt dobry i zbyt mądry. I Wilder będzie miał do niego zbyt wiele respektu.
Pomimo że zawsze uważałem że Ortiza przesadnie co poniektórzy rozdmuchali (swojego czasu stawiali go na nr 1 mimo że nic sensownego nie osiągnął- ot po prostu tak niektórym zaimponował że z wszystkimi był dla nich faworytem) to teraz staję w obronie jego osoby i stawiam że 30% szans mu się należy jak najbardziej!
Facet był w stanie przyjmować ciosy Wildera choć po niektórych nieźle tańcował. Dobijały go jednak nielegalne ciosy nasadą rękawicy często w tył głowy. To mało kto wytrzyma będąc podłączonym.
Powinien to mocniej nagłaśniać ale widać nie chce podpaść i stracić ewentualnej szansy.
Trzymam za niego kciuki.
Za Wilderem stoi moc rażenia, wzrost, specyfikacja stylowa, a nawet technika zadawania ciosów (jego cepy omijają bloki Ortiza), faule, zrywność, eksplozywność i zapewne sędziowie. Ortiz szans nie ma na zwycięstwo, tu też kłania się znajomość polityki obozu Wildera. Walka zakończy się do piątej rundy. Ciekawi mnie jak Ortiz zachowa się po pierwszych bombach, bo w pierwszej walce stracił sporo zdrowia, dodatkowo jego ociężałość jest tym elementem który Wilder wprost kocha w swoich przeciwnikach.
Ortiz w początkowych rundach może sprawiać problemy Wilderowi, ale spuchnie z czasem i Dziki go ubije.
To nie jest żaden pewnik. To że mu się wtedy nie udało. A było blisko. Boks to sport a tu nie takie rzeczy się zdarzają. Wystarczy że walka trochę inaczej się ułoży.
Np.
Wystarczy że Wilder popełni jakiś poważny błąd które zdarzają mu się notorycznie. Tak było choćby w pierwszej walce. Deontay ma podobną tendencję do AJ-a i może (choć absolutnie nie musi) się to na nim zemścić w podobny sposób kiedyś. A o czym piszę? O szybkim ruszaniu do dobicia ofiary gdy wyda im się że dobrze trafili.
Z jednej strony to wspaniała cecha pozwalająca skończyć wielu przeciwników w spektakularnym stylu natomiast z drugiej strony to bardzo ryzykowne i niebezpieczne dla dobijającego zachowanie.
Joshua przegrał przez to walkę z Ruizem a Wilder już 2 razy miał przez takie coś problemy. Raz minimalne a raz bardzo poważne. Zbytnia pewność siebie, zbyt wczesne ruszenie i kontra w cel wchodzący jak po swoje- i może być po ptokach.
Deontay miał miękkie nogi jeszcze przez większość następnej rundy tyle tylko że Ortiz się wypompował i nie pocisnął go jak należy. Gdyby takie coś zdarzyło się wcześniej bądź w minimalnie lepszym stylu Wilder mógłby stracić pas. I jest to jak najbardziej możliwe.
Ja nie mówię, że to pewnik, ale jest to logiczny wniosek. Ortiz jest starszy o dwa lata, a już w pierwszej walce był leciwy. Wilder nabrał doświadczenia i wejdzie pewniejszy do ringu. Do tego Kubano wie, że na pkt tego nie wygra, w pierwszej wygrywał runda po rundzie a na kartach przegrał (wbrew temu co napisano w artykule). Ortiz będzie musiał ryzykować, a w wymianach i w chaosie Wilder zyskuje przewagę.
Ortiza skreśla nie można, ale wyraźnym faworytem jest Wilder i nie zdziwi się jeśli walka nie wyjdzie za 6 rundę.
Ja nie zdziwię się nawet jak Ortiz padnie w 1 czy 2 rundzie (ok może lekko tak) ale...
Mam Ortiza za naprawdę inteligentnego pięściarza. To nie jest wyrobnik i pierwszy lepszy bokser z łapanki. On może wyciągnąć lepsze wnioski do analizy niż Wilder po pierwszej walce.
Nie chcę się w sumie spierać w temacie w którym sporu nie ma. Napiszę tak. Z oczywistych względów (1 walka, czas, wiek, faworyzowanie "faworyta", protekcja, siła punczera u Wildera itd) Wilder jest dość wyraźnym faworytem.
Tak 70-30% wg mnie byłoby uczciwą oceną szans.
Nie godzę się natomiast z całkowitym odbieraniem szans Ortizowi. Mam wrażenie że niektórzy odbierają tą walkę jakby do Wildera wychodził 3 raz Stiverne.
Bez przesady. Ortiz ma swoje atuty i ma szanse tym bardziej że Wilder to ma piekielną siłę i kapitalne warunki ale umiejęnościami to on ustępuje całej masie pięściarzy!