JOSH TAYLOR POKONAŁ PROGRAISA W FINALE WBSS
To był pojedynek dwóch godnych siebie rywali, ale również godnych wysokiej stawki. W finale turnieju WBSS Josh Taylor (16-0, 12 KO) pokonał Regisa Prograisa (24-1, 20 KO), sięgnął po statuetkę Muhammada Alego, lecz przede wszystkim do swojego pasa IBF kategorii junior półśredniej dorzucił jeszcze tytuł federacji WBA.
Dwóch niepokonanych mistrzów, hala wypełniona brytyjskimi kibicami i świetne widowisko. Od pierwszej do ostatniej minuty trwały zażarte wymiany. Gdy jeden zyskał nieznaczną przewagę, za moment drugi dochodził do głosu. Dzielny Szkot lepiej wszedł w walkę, a także lepiej finiszował. Potrafił się bić w półdystansie, jednak w razie potrzeby mógł też boksować ciosami prostymi z daleka. Gdy zabrzmiał ostatni gong, sędziowie stosunkiem głosów dwa do remisu wskazali na Taylora - 114:114, 115:113 i 117:112.
- To była świetna walka i mam dla Regisa wielki szacunek. To znakomity pięściarz, lecz od początku wiedziałem, że mogę go pokonać - stwierdził nowy zunifikowany champion.
- Żadnych wymówek. Dziś to on był górą i wygrał zasłużenie. Ale jeszcze wrócę na szczyt - stwierdził z kolei Prograis.
Taylor w ramach World Boxing Super Series najpierw zastopował w siódmej rundzie Ryana Martina, potem wypunktował w półfinale Iwana Baranczyka, by dziś odprawić Prograisa.
Taylor większy, ale to ciosy Prograisa gdy trafiał robiły wrażenie mocniejszych. Josh kapitalna praca nóg, znakomite ciosy na korpus. Prograis to przede wszystkim mocne ciosy. Szkot za to przesadzał z ciosami po gongu. Tu powinno być ostrzeżenie bo "zapomniał się" kilka razy. Regis miał swoje momenty, ale Taylor świetnie był przygotowany taktycznie i zniwelował jego atuty.
Dwóch świetnych zawodników i walka na znakomitym poziomie. Osobiście miałem 115-113 dla Szkota