ARSLAN BLISKO WALKI Z LERENĄ, POTEM TRYLOGIA Z HUCKIEM?
Firat Arslan (47-8-3, 32 KO), były mistrz WBA kategorii cruiser, pozostaje niepokonany od pięciu lat. Jego problem polega na tym, że obchodził niedawno już 49. urodziny, a jego ostatni rywale nie należeli do tych najmocniejszych. Teraz to chyba się zmieni.
W przeddzień pięćdziesiątki Arslan znów chce dużej walki. I najprawdopodobniej doczeka się jej w pierwszym kwartale przyszłego roku. Najbliższym rywalem Niemca ma bowiem być ceniony i młodszy o ponad dwie dekady Kevin Lerena (24-1, 11 KO), champion mniej prestiżowej federacji IBO.
Negocjacje trwają. Pięściarz z RPA prawdopodobnie przyleci do paszczy lwa. Pojedynek ma się odbyć w lutym w Göppingen. Jeśli Arslanowi udałoby się sprawić niespodziankę, otworzyłoby to furtkę do jego trzeciej potyczki z Marco Huckiem (41-5-1, 28 KO), który teraz startuje w wadze ciężkiej i niedługo powinien zaboksować o wakujący tytuł mistrza Europy.
Joycowi walka z Hukiciem i pas EBU do niczego nie są potrzebne. Wystarczy że zaboksuje u siebie z kimś z top 15 i jest o krok o jakiegoś eliminatora. Z drugiej strony Hukić to żadne zagrożenie, ale u wroga niestety dla pewności musiałby go znokautować.
Nie patrzyłem na to od strony biznesowej, bo czasami trudno dostrzec wszystkie za i przeciw dla każdej stron. Od strony sportowej Joyce i Huck to bokserzy nie przystający do siebie gabarytowo. Joyce to blisko 120 kg mięcha bez żadnego otłuszczenia, a Huck to z lekka podtuczony cruiserek. Dysproporcja większa, niż pomiędzy Witalijem i Adamkiem swego czasu. A Adamek miał przynajmniej technikę i szybkość, czego Huck nie ma, więc ewentualny wynik takiej walki jest dla mnie oczywisty