ŻOŁNIERZ - WOJOWNIK ZE ŚWIECIA
Pięściarz Wdy Świecie, Jakub Słomiński w łatwy, prosty i bezdyskusyjny sposób, w młodzieżowych mistrzostwach Polski, radził sobie z przeciwnikami. Na ringu hali OSiR-u w Ciechocinku większość walk wygrywał przed czasem (1 rsc) i jedną walkowerem. Dzięki temu pewnie zdobył złoty medal i obronił mistrzowski tytuł.
Sławomir Ciara: To już kolejny sukces na młodzieżowym ringu. Który z rzędu?
Jakub Słomiński: Po raz czwarty jestem mistrzem Polski do lat 23 i raz byłem wicemistrzem. Nie liczę triumfów na ringach w kategorii seniorów, a także juniorów i kadetów.
Co było kluczem do zwycięstw?
Konsekwencja, realizacja taktycznych założeń i narzucenie własnego stylu walki.
Tymczasem te wygrane, tu w Ciechocinku, są tylko jednym z etapów przygotowań Jakuba Słomińskiego. Założenia i cele są zapewne wyższe.
To prawda. Marzy mi się medal mistrzostw Europy, a w najbliższym czasie zakwalifikować się do rywalizacji na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Choć przede mną mistrzostwa świata wojska, które odbędą się w Chinach.
Tam na ringu w Wuhan konkurencja będzie niezwykle silna. Jakich rywali najbardziej się obawiasz?
Nie jest tajemnicą, że najtrudniejszymi przeciwnikami będą pięściarze z krajów wschodnich oraz Azji z na czele gospodarzami turnieju. Przejść te przeszkody będzie niezwykle trudno. Przecież pięściarze z Chin, Kazachstanu, Uzbekistanu czy Rosji należą do światowej czołówki olimpijskiego boksu. A jeśli uda mi się pokonać takich przeciwników, wówczas nabiorę pewności, że mogę zaistnieć na olimpijskim ringu w Tokio. To takie przełamanie psychicznej bariery.
Walczyłeś w europejskim czempionacie i odpadłeś, nie kwalifikując się do medalowej strefy. Czego zabrakło Jakubowi Słomińskiemu?
Trochę szczęścia, pewności siebie i co tu ukrywać umiejętności technicznych. Na jednych mistrzostwach Europy byłem przecież już w ćwierćfinale. Tymczasem na drodze do awansu do półfinału stanął mi Włoch, z którym przegrałem na punkty. Po walce byłem zawiedziony i niepocieszony, bo gdybym ten pojedynek inaczej rozegrał taktycznie, byłbym medalistą mistrzostw kontynentu. A tak pozostał niesmak...
Co byś chciał ulepszyć w twoim pięściarskim abecadle?
Zasadniczym błędem jest słaba praca nóg. W trakcie walki powinienem bliżej podchodzić rywala nogami i tam zadawać ciosy seriami. Bo przecież takie mam warunki fizyczne i usposobienie, gdzie dominuje wola walki, i totalny boks.
Tu w Ciechocinku startowałeś w wadze muszej (do 52 kg), w mistrzostwach wojska w Chinach o najwyższy stopień podium rywalizować będzie w niższej wadze, papierowej, której górny limit wynosi do 49 kg. Czyli zbijasz kategorię wagową. Jakich metod używasz, żeby osiągnąć ten cel?
Powstrzymuję się od jedzenia słodyczy, zup i znacznie mniej piję płynów. A to nie jest łatwa sztuka. Już tu w Ciechocinku staram się zbliżyć do górnego limitu wagi papierowej (49 kg- przyp. SC). Obecnie ważę 50,5 kilograma, czyli półtorej kilograma mam jeszcze nadwagi.
W bokserskiej karierze ile najwięcej zbijałeś kilogramów?
Było to około 5 kilogramów.
Mówimy o utrzymaniu wagowego limitu; a jaki jest ulubiony przysmak najlepszego polskiego pięściarza wagi muszej?
Na pierwszym miejscu, bez wątpienia stawiam na gyros i sałatkę warzywną. Uwielbiam te potrawy, są bardzo pyszne. To świetne i apetyczne jedzenie.
Poza sportem masz jakieś inne zainteresowania?
Są to gry komputerowe oraz lubię słuchać muzyki.
Jakie jest ulubione miejsce na kuli ziemskiej Jakuba Słomińskiego?
Naturalnie, że w Polsce, a konkretnie w mojej miejscowości w Świeciu. Choć ogromne wrażenie zrobił na mnie pobyt w Stanach Zjednoczonych w Colorado. Teraz przekonam się jak będzie na drugim biegunie świata, czyli w Chinach.
Nie martwi cię, że w Polsce nie masz przeciwników. Większość walk wygrywasz przed czasem i nie ma co urywać, iż tym samym nie podnosisz swoich pięściarskich umiejętności?
Nic na to nie poradzę, że w Polsce w najlżejszej wadze nie mam godnych siebie rywali. Na szczęście podczas zgrupowań trenerzy przydzielają mi zawodników z wag cięższych, lub pięściarzy zagranicznych. Innej drogi nie ma.
Twoim zamiarem jest udział w igrzyskach olimpijskich. Jednak w przyszłości nie kusi cię start na zawodowym ringu?
O tym nie myślę i wszystko podporządkowuję olimpijskiemu pięściarstwu. Zresztą mam stworzone odpowiednie warunki.
A jakie one są?
Od pewnego okresu przebywam w Bydgoszczy. Tu na Zawiszy jestem jednym, który tworzy Wojskowy Zespół Sportowy. Oprócz mnie są w tej grupie utytułowani lekkoatleci i ekipa sztangistów. Mamy bardzo dobre warunki do uprawiania wybranej przez siebie sportowej dyscypliny.
Czyli w macierzystym klubie, w sali Wdy Świecie bywasz rzadko.
Aktualnie tak. Oprócz Zawiszy większość czasu przebywam na zgrupowaniach kadry narodowej PZB.
Pochodzisz z usportowionej rodziny. Twój ojciec Bogdan również uprawiał boks. Był nawet pierwszym, w historii świeckiego pięściarstwa, złotym medalistą młodzieżowych mistrzostw Polski. Boksował podobnie jak ty - w wadze papierowej i muszej.
Ogromnie zadowolony jestem, że udaje mi się kontynuować rodzinne tradycje. Do dziś doskonale pamiętam, kiedy trafiłem do sali treningowej Wdy, a tam mną zaopiekował się Pan Leszek Piotrowski (trener kadry PZB kobiet i prezes PZB – przyp. SC).
A teraz kto za ciebie odpowiada w klubowym szkoleniu?
To Pani Jagoda Karge (brązowa medalistka MŚ i ME – przy. SC) oraz Artur Bojanowski.
Ten ostatni był pięciokrotnym złotym medalistą mistrzostw Polski, jak również reprezentował barwy naszego kraju w mistrzostwach Europy w Perm. Masz na kim się wzorować.
Bojanowski miał zupełnie inny styl walki. Trochę ringowym stylem przypominam Panią Jagodę. Ona także była taką fighterką.
Rodzice denerwują się, kiedy rywalizujesz w ringu?
To jest chyba normalne. Mój każdy pojedynek bardzo przeżywają, a zwłaszcza kiedy transmituje mecz telewizja.
Pamiętasz swoją pierwszą walkę?
Oczywiście, że tak. Było to w Toruniu, wygrałem z pięściarzem z Łodzi.
Dziękuję za rozmowę i życzę wywalczenia upragnionego medalu w światowym i europejskim czempionacie.
Teczka osobowa: Jakub Słomiński, lat 23. Boks uprawia od 2010 roku. Wychowanek Wdy Świecie, waga papierowa/musza, pierwsi trenerzy: Leszek Piotrowski, Jagoda Karge i Artur Bojanowski. Mistrz Polski seniorów, złoty medalista MP do lat 23, a także juniorów i kadetów. Stoczył 140 walk (120, 20).