PARZĘCZEWSKI POKONAŁ MENDY'EGO, CENNA LEKCJA DLA POLAKA
Polska nadzieja młodego pokolenia, boksujący obecnie w wadze super średniej Robert Parzęczewski (24-1, 16 KO) pokonał po trudnym boju nietypowo walczącego i bardzo odpornego Patricka Mendy'ego (18-15-3, 1 KO) z Gambii. Kibice podczas gali Tymex Boxing Night 9 w Częstochowie oglądali bezpardonowy i brudny momentami pojedynek, który był też pełen dużych emocji.
Mendy od pierwszej sekundy pokazał, że przyjechał po zwycięstwo. Umiejętnie się odchylał i pokazał Parzęczewskiemu kilka ciekawych trików, próbując przy tym kontrować. Polak zaczął dość nerwowo, ale był agresywny i zdecydowany. Mendy zaatakował bezpośrednim lewym sierpowym, ale chwilę później ''Arab'' złapał go podbródkowym, co okazało się dobrą odpowiedzią na często pochylającego się rywala.
Druga odsłona to kolejne próby bezpośredniego lewego sierpowego w wykonaniu Mendy'ego. Robert nieco się uspokoił i szukał m.in. kontry lewym sierpowym i prawym z dołu na korpus. Wciąż nie mógł złapać swojego rytmu, ale nie przyjmował też czystych ciosów.
Mendy był bardzo aktywny w trzecim starciu, wciąż atakował bezpośrednimi sierpowymi, a także wymieniał z Parzęczewskim lewe proste. Mocno jednak przestrzelił w jednym z ataków i wpadł w liny, co wykorzystał Polak, choć jego ciosom brakowało precyzji. Mendy był jak zwykle bardzo ''śliski'' i niewygodny, a w dodatku nie ustawał w ataku.
Parzęczewski na szczęście dla siebie zachowywał koncentrację: wymienił w połowie czwartego starcia mocne ciosy na korpus z rywalem i widać było, że bije dużo mocniej. Mendy poczuł bomby Polaka, był spychany do obrony i Parzęczewski zaczynał przejmować kontrolę. W piątym starciu ciosy na dół w wykonaniu ''Araba'' przełamywały już rywala, który był w tarapatach i opierał się o liny, walcząc chyba o przetrwanie. Wrócił jednak do gry w szóstej odsłonie, pokazując prawdziwy hart ducha. Trafiał pochylonego Polaka podbródkowymi i ciosami na korpus, lecz końcówka tego starcia należała do faworyta publiczności. Niezmordowany Mendy wciąż dążył natomiast do odwrócenia losów pojedynku. Parzęczewski wyraźnie odczuwał uderzenia na dół w siódmej rundzie i przechodził przez kryzys kondycyjny, polując przy tym na cios w splot słoneczny lub wątrobę i starając się złapać drugi oddech.
Ostatnie trzy odsłony to wyrównany i zacięty bój, w którym Parzęczewski musiał nieustannie myśleć i pracować. Na szczęście dla siebie znajdował na bardzo trudny do kontrolowania boks Mendy'ego wiele odpowiedzi: wciąż soczyste uderzenia na korpus, a także kontry prawym prostym i ataki prawym podbródkowym. Błędy były popełniane głównie w obronie, Mendy stosował dziwaczne zwody i łapał Polaka ciosami w różnych płaszczyznach. Wydawało się, że to właśnie rywal Roberta miał inicjatywę tej fazie walki, zwłaszcza w rundzie dziewiątej. Mimo wszystko ''Arab'' zasłużył na zwycięstwo, które jednogłośnie przyznali mu po ostatnim gongu sędziowie (96:94, 97:93, 97:94).
https://www.youtube.com/watch?v=aaLk-DxHfOQ
Ja tak samo jestem zadowolony, wczesny prezent pod choinke.
Jezeli chodzi o Araba to u niego widnieje juz porazka z Luxembourgerem i fakt, ze od tamtej walki się rozwinął, to trzeba przyznac. Charakter i psychike tez ma do tego sportu, ale nie jestem co do niego przekonany. Jak wyjdzie ktos do niego, kto nie będzie mieć do niego szacunku, ktory wyjdzie sie z nim bic i sam bedzie musial zejsc do defensywy to nie wiemy jak się zachowa.. Nie wiemy co sie stanie jak ktos go trafi. Mendy to fajny sprawdzian, ale nie wiem czy gdyby mial czym klepnac to czy by nie ustrzelil Araba, albo napsul mu wiecej krwi. Na dziś dzień, najwyzej cenie i tak Suleckiego, moze i nie mial pomyslu na Andrade i wygladalo to tragicznie, ale jestem pewien, ze stac go na walki z najlepszymi z tej wagi, ale nie z kims tak sliskim jak Andrade.
Przed walką sparował z trudnym rywalem ale nie w tym kolorze skóry.
Niestety promilując zawodnika trzeba mu zapewniać kożliwość sparingów za grajicą.
Sulęcki sparował x-lat temu z Kesslerem.
@LowBlow nie jesteś żadnym kibicem, patriotą, tylko małym zakompleksionym hejterkiem, który tylko czeka aż się komuś noga powinie po to, żeby wylać wiadro pomyj. Zrozumiałbym jeeszcze, gdybyś się cieszył z przegranej Szpilki, bo ten gwiazdorzy i po prostu nie da się lubić, ale co masz do Wierzbickiego?