EWA BRODNICKA OBRONIŁA TYTUŁ MISTRZYNI ŚWIATA
Ewa Brodnicka (18-0, 2 KO) nie dała sobie odebrać tytułu mistrzyni świata WBA wagi super piórkowej, pokonując niejednogłośnie na punkty Argentynkę Edith Soledad Matthysse (16-10-1, 1 KO) na gali w Częstochowie. Pojedynek stał na dość przeciętnym poziomie i obfitował w klincze, które przysłoniły nieliczne momenty czystego i interesującego boksu. Polka może być natomiast zadowolona z kolejnej obrony prestiżowego pasa.
Brodnicka od początku boksowała w swoim stylu, polegając na lewym prostym i pracy nóg. Argentynka nacierała, ale była tłamszona klinczami, w których Polka starała się być aktywniejsza niż zwykle, lokując uderzenia na korpus. Wciągała również rywalkę na kontrujące ciosy proste prawą ręką. Słabiej wyglądał boks mistrzyni w drugiej odsłonie, brakowało soczystych trafień, ale Polka dość spokojnie kontrolowała walkę.
Potrójny lewy prosty i lewy sierpowy po rotacji w wykonaniu Brodnickiej na początku trzeciej odsłony mogły się podobać. Argentynka trafiła w odpowiedzi lewym sierpowym, a potem znów wkradły się klincze, w których Polka spychała rywalkę do lin. Nie wyglądało to zbyt pięknie, ale było skuteczne.
Klincze były stałą narracją również w czwartej rundzie, ale zdarzały się i ciekawsze momenty, takie jak ciosy na korpus z obu stron i celny lewy podbródkowy Matthysse, która wciąż nie mogła jednak złapać swojego rytmu. Ciekawszy boks zobaczyliśmy wreszcie w piątej rundzie. Upominana przez sędziego Leszka Jankowiaka Brodnicka trochę mniej klinczowała i ulokowała kilka celnych prostych. Chwilę później znów wróciła - niestety dla kibiców - do klinczu i została trafiona przez Argentynkę prawym overhandem.
Szósta odsłona to nieco lepsze akcje z obu stron. Celny lewy sierpowy Brodnickiej i nadal dobra praca nóg w jej wykonaniu oraz uderzenia na korpus lokowane coraz częściej przez rywalkę. W siódmej odsłonie lewy sierpowy Polki znów doszedł celu i mistrzyni świata zaczynała boksować z większą swobodą, chociaż prawy prosty nie funkcjonował i w drugiej połowie rundy zobaczyliśmy kolejne klincze i spychanie rywalki na liny przez Brodnicką. Ten scenariusz powtarzał się w kolejnych starciach. Niezłe momenty ''Kleo'' (elegancka praca nóg, pojedyncze celne ciosy i uniki) były dominowane przez serie klinczów. Na szczęście dla Brodnickiej Matthysse nie potrafiła narzucić swojego stylu i przejąć kontroli nad konfrontacją. Z jednej strony była to zasługa boksu Polki, a z drugiej niemocy Argentynki, której wyraźnie brakowało siły fizycznej i dynamiki w ataku. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 96-95 dla Matthysse oraz 96-94 i 97-93 dla Brodnickiej.
Masakra, wystarczyl jeden sredniak z wysp aby posadzic naszego prospekta hahaha zenada polski boks nie istnieje
Nie chce się czepiać, bardzo szanuje bokser.org oraz szanuje ludzi z którymi czasami Ewa B. współpracuje, ale czy nie łatwiej by było napisać, ze zadała ponprostu wreszcie lewy sierpowy takim, jakim być powinien?
Gdybym ja pracowal w redakcji bokser.org, zaznaczylbym Twoj komentarz na czerwono aby podkreslic te wspaniale slowa :))) w pelni popieram to co napisales i dziekuje!
Podpisuje się również pod tym co napisałeś, obejrzałem jedynie dwie ostatnie rundy dzisiejszej walki Brodnickiej i jedyne co czułem to straszną żenadę, nie jestem w stanie pojąć jak można takie nieutalentowane, brzydkie coś pokazywać na galach boksu. Ewa się nie nadaje i tyle, jak ktoś jest chudy to nie bierze się go na sumo, idiotyzm czasem przechodzi ludzkie pojęcie.
Ponton był?