GOŁOWKIN: NIE CHCĘ NAWET MÓWIĆ O CANELO, ON MNIE UNIKA
- Myśleliśmy szczerze mówiąc, że podpisując kontrakt z DAZN ułatwimy sobie drogę do trzeciej walki z Canelo - mówi Tom Loeffler, wieloletni promotor Giennadija Gołowkina (39-1-1, 35 KO).
Kazach w najbliższą sobotę skrzyżuje rękawice z Siergiejem Derewianczenką (13-1, 10 KO) w walce o wakujący pas federacji IBF wagi średniej. Ale tak naprawdę najbardziej zależy mu na dopełnieniu trylogii z Saulem Alvarezem (52-1-2, 35 KO). Ten jednak wybrał wycieczkę dwie kategorie w górę, aż o siedem kilogramów, na starcie z championem WBO dywizji półciężkiej, Siergiejem Kowaliowiem (34-3-1, 29 KO). Wcześniej nie ukrywał jednak, że nie interesuje go już trzecia potyczka z "GGG".
- Giennadij wierzy, że tak naprawdę wciąż pozostaje niepokonany i w sobotę rozpocznie po prostu nowe panowanie w wadze średniej. Dodatkowo to jego drugi występ z Johnathanem Banksem w narożniku i panowie razem pokażą, czemu Banks to jeden z najlepszych specjalistów w tym biznesie. Nie ściągniemy na siłę Canelo do ringu, więc nie będziemy też krzyczeć o tej walce. Ale kiedy podpisywaliśmy umowę z DAZN byliśmy przekonani, że to ułatwi nam sprawy w negocjacjach trzeciego pojedynku. Bo przecież w DAZN nie ma PPV i nie byłoby przeciągających się rozmów o podziałach procentów itd., tylko chodziłoby o gażę - dodał Loeffler.
- Każdy go naciska na naszą trzecią walkę, ze wszystkich stron, ale on wciąż odmawia. Dlatego nie chcę już nawet wymieniać jego nazwisko. To co on robi jest po prostu złe dla boksu. Nie chcę nawet o nim rozmawiać, tym bardziej, że facet najwyraźniej mnie unika - dodał sam Gołowkin.
Przypomnijmy, że w pierwszym pojedynku pomiędzy tymi gigantami boksu sędziowie orzekli remis. W rewanżu stosunkiem głosów dwa do remisu wskazali na Alvareza. Do dziś wielu przekonuje jednak, że tak naprawdę obie walki, a już szczególnie tą pierwszą, powinien wygrać Kazach.
to juz zaczyna wygladac jak żebranie o trzecia walke
Niby co jest źle dla boksu? Pójście do półciężkiej i walka z numerem jeden?
Za to walki z Rollsem i Vanem były dla boksu przełomowe. Za 20 lat wszyscy będą o nich mówić, a nie o jakichś Tysonach, Alich czy Lewisach. Tak się tworzy historię.
Niestety ale GGG jest jak dla mnie obłudny i żebrze o wypłatę. Fakt wygrał pierwsza walkę, co do drugiej mogła iść w każdą stronę, rowniez Golovkina. Jasne że każdy by chciał trzeciej walki na jego miejscu, ale gość musi podejmować wyzwania a nie płakać o walkę z Canelo. Kiedyś też jęczał że Canelo go unika a wyszedł do niego dwa razy. Poszedł do średniej i od razu do dominatora. Teraz idzie do Kovala. A co niby spektakularnego zrobił GGG? Gość miał ponoć papiery na zdominowanie super sredniej, ponoć nawet w półciężkiej miał sobie super radzić. I co z tego wyszło?