CIEKAWE STARCIE PAWŁA RUMIŃSKIEGO Z ADRIANEM SZCZYPIOREM
- W Kościerzynie dojdzie do ringowej wojny, spotkają się mocne charaktery. Obaj zostawimy serce w ringu – mówi Adrian Szczypior (2-0, 2 KO) przed walką z Pawłem Rumińskim (4-2, 3 KO) na gali Rocky Boxing Night, która odbędzie się 14 grudnia. Tego dnia wyłonieni zostaną także finaliści "Polskiego Turnieju Wagi Ciężkiej", którego pomysłodawcą jest Krystian Każyszka.
Przedświąteczna gala na Pomorzu to jedno z najważniejszych wydarzeń drugiej części 2019 roku w polskim boksie – zawodowym i olimpijskim. W Kościerzynie dojdzie do bardzo ciekawie zapowiadających się pojedynków z udziałem pięściarzy z Kościerzyny i Chojnic – Adrian Szczypior spotka się z brązowym medalistą Mistrzostw Polski z 2015 roku Pawłem Rumińskim, a Kewin Gruchała (5-0, 2 KO) z bardzo doświadczonym Patrykiem Litkiewiczem (18-10, 11 KO).
Boksujący z odwrotnej pozycji Szczypior profesjonalną karierę rozpoczął w maju i jak dotychczas obie walki wygrał przed czasem. Rumiński, który doświadczenie zdobywał m.in. w Rafako Hussars Poland w rozgrywkach World Series of Boxing, dwa pierwsze pojedynki w 2016 roku rozstrzygnął w... kilkanaście sekund. Potem wiodło mu się gorzej, chociaż dwie ostatnie walki wygrał. Wraca na ring po półtorarocznej przerwie.
- Widziałem nokauty w wykonaniu Pawła, który został wtedy doceniony przez kibiców i dziennikarzy. Dla mnie zaszczytem jest możliwość rywalizacji z takim pięściarzem. W Kościerzynie dojdzie do ringowej wojny, spotkają się dwa mocne charaktery. Obaj zostawimy serce w ringu. Na pewno czekają na to nasi fani i każdy zawodnik, a wszystko rozstrzyga się i tak między linami. Oczywiście mam swoje atuty, wiem gdzie tkwi moja przewaga, ale nie chcę o tym mówić przed walką – powiedział Szczypior, który jeszcze niedawno startował na Mistrzostwach Polski w Karlinie i Pucharze Polski w Człopie, ale jak sam przyznaje, znacznie bardziej pasuje mu boks zawodowy niż olimpijski.
Rumiński ma większe doświadczenie i sukcesy na ringach amatorskich, ale sympatycy boksu nie wiedzieli go w akcji od połowy 2018 roku. – Jedyne, co mogę powiedzieć to, że nie od chęci, umiejętności czy nawet wygranych boksera zależy, czy znajdzie się dla niego miejsca na galach. Nie mamy takiej gwarancji niestety. Zawsze jestem gotowy walczyć, szanuję innych pięściarzy, ale nikogo się nie obawiam. Ale do tanga trzeba dwojga i ktoś musi zapłacić muzykom. Cieszę się, że wracam do Kościerzyny i będę mógł pokazać co potrafię tamtejszym kibicom – przyznał Paweł przed galą, która będzie transmitowana na kanałach telewizji Polsat.
Świetnie obu bokserów zna Tomasz Jabłoński, wicemistrz Europy z 2015 roku i olimpijczyk z Rio de Janeiro (2016), który awans na Igrzyska wywalczył po świetnym sezonie w lidze WSB.
- Jeśli chodzi o Pawła Rumińskiego, bardzo dobrze go znam z czasów amatorskich i na pewno będzie najcięższym rywalem Adriana Szczypiora. Dawno nie walczył i nie wiem w jakiej jest aktualnie formie, ale zawsze dobrze się prowadził, więc myślę, że będzie dobrze przygotowany do walki fizycznie. Spodziewam się bardzo ciekawego i wyrównanego pojedynku. Obaj nie lubią unikać walki, przeciwnie, dążą do pokazania atrakcyjnego boksu, dlatego kibice mogą liczyć na atrakcyjne widowisko. Liczę na zwycięstwo Adriana, bo on dopiero wchodzi w boks zawodowy i wierzę, że coś w nim osiągnie, a kariera Pawła niestety stanęła w miejscu i uważam, że nawet ewentualne zwycięstwo w Kościerzynie za dużo by nie zmieniło – mówi zajmujący się obecnie "trenerką" Jabłoński. Zresztą Adrian Szczypior był bardzo zadowolony z pracy pod okiem młodego trenera.
- Bardzo miło wspominam czas przepracowany z całym "Team Jabłoński". Z Tomkiem pracowaliśmy nad wszystkimi elementami bokserskimi, także nad kwestiami psychologicznymi – uważa pięściarz, a Jabłoński dodaje. - Próbowałem go trochę uspokoić w walce, aby potrafił wykorzystać swoje wszystkie umiejętności. Bywało tak, że za bardzo chciał i przestawał myśleć i widzieć w pojedynkach. Największą cechą Adriana jest genetyczna siła i dynamika. To bardzo niebezpieczny zawodnik i jeśli opanuje nerwy w ringu, wówczas może zagrozić każdemu.
Rumiński mówi wprost, że treningi z Tomaszem Jabłońskim to cenna nauka dla jego rywala.
- Posiadanie kogoś z takimi umiejętnościami, doświadczeniem i osiągnięciami jak Tomek to złota okazja. A ja z przyjemnością chciałbym przypomnieć kibicom swoje nokauty, chociaż z drugiej strony lepiej pokazać atrakcyjny boks, niż tylko jedną-dwie szybkie i skuteczne akcje.