ZA SIEDEM TYGODNI FURY BĘDZIE MÓGŁ SPAROWAĆ
Przez siedem tygodni Tyson Fury (29-0-1, 20 KO) nie może sparować. To zakaz od lekarzy. Ale resztę treningów może przerabiać i podtrzymywać formę, więc z dotrzymaniem terminu rewanżu z Deontayem Wilderem (41-0-1, 40 KO) nie powinno być problemu.
Drugie starcie ma odbyć się 22 lutego. Zanim jednak zostanie ono ogłoszone, najpierw Wilder musi uporać się po raz drugi z Luisem Ortizem (31-1, 26 KO). Ten pojedynek ma się odbyć 23 listopada.
- Jeśli masz dwie walki w tak krótkim okresie, wówczas tą pierwszą musisz przejść bez większego uszczerbku. Dlatego żeby doszło do rewanżu z Furym, Wilder musi pokonać Ortiza do końca czwartej rundy - uważa mający jak zwykle dużo do powiedzenia Eddie Hearn, promotor między innymi Joshuy, Whyte'a, Parkera, Chisory czy Usyka.
Ortiz w pierwszej walce zranił Wildera, a Wallin pokazał w sobotę, że nie warto za bardzo wybiegać w przyszłość.
- Przecież gdyby to był ktoś inny niż Fury, to pojedynek na pewno zostały przerwany przez lekarza, a ja zostałbym ogłoszony zwycięzcą - irytuje się dzielny Szwed, który bardzo zyskał na wartości.
Shelly Finkel - menadżer i doradca Wildera, wierzy, że do wyczekiwanego rewanżu "Brązowego Bombardiera" z Królem Cyganów" rzeczywiście dojdzie w lutym. - Moim zdaniem Fury zdąży się wykurować na luty i data tego rewanżu się nie zmieni.
Moim zdaniem bokserzy powinni gówno dostawać za walki i bić się pod przymusem w charakterze niewolników - tylko to może uratować ten sport.