WILDER: SKOŃCZYŁEM KARIERĘ FURY'EGO, TO JUŻ NIE TEN SAM BOKSER
- Po walce ze mną to już nie ten sam zawodnik co kiedyś - mówi Deontay Wilder (41-0-1, 40 KO), wykorzystując gorszą niż się spodziewano postawę Tysona Fury'ego (29-0-1, 20 KO) w wygranym pojedynku z dzielnym Otto Wallinem (20-1, 13 KO).
- Kończę ludziom kariery. Jego też, bo on nie jest już tym samym pięściarzem. On jest skończony, co widział każdy, kto obejrzał ten pojedynek. Coś mu odebrałem. On nie widział mojej najlepszej wersji, a lepszego Fury'ego już nie zobaczycie. Nie mogę się już doczekać naszego rewanżu. To będzie zupełnie inny pojedynek. Gdy trafię go pierwszy raz czysto prawą ręką, walka się zakończy. Mam co do niego złe zamiary i naprawdę nie mogę się doczekać drugiej walki pomiędzy nami. To będzie krótki wieczór - mówi pewny swego "Brązowy Bombardier".
W pierwszej walce, w grudniu ubiegłego roku, Wilder dwukrotnie posłał Fury'ego na deski, remisując z nim na kartach sędziów. Szczególnie jednak ten drugi nokdaun, w ostatniej minucie walki, był bardzo ciężki. Rewanż pomiędzy tymi zawodnikami zaplanowano na 22 lutego, nie wiadomo jednak, czy głębokie dwa rozcięcia na twarzy Anglika nie zmienią trochę planów promotorów.
Po pierwszej walce miałem Tysona za mentalnego zwycięzcę. Z wypowiedzi i ogólnej postawy po walce dało się wyczuć że to Wilder czuje że powinien przegrać i wiedział że był słabszy. Wypowiedzi o zbyt małej wadze, o jakiś potrzebnych zmianach- Tyson tego nie robił. Tyson po prostu twierdził że był lepszy i chce rewanżu.
Z perspektywy czasu jednak wiele się zmieniło i obecne "nastroje" wyglądają już inaczej. Teraz to Tyson zaczyna się zachowywać jak mniej pewny swego zawodnik. Po pierwsze odmówił rewanżu i zaczął brać banalne walki. Po drugie zaczął opowiadać że wziął walkę za wcześnie wbrew swoim zapewnieniom że nigdy na to nie będzie narzekał. Dodatkowo gadki o ciosie Wildera który mógł go zabić.
Zaczyna mi to wyglądać na mentalną przewagę po stronie Wildera. Tyson jest w tarapatach. Dał słabą walkę i chyba ma świadomość że gdyby poszło mu tak z Wilderem zostanie znokautowany.
Problemem Tysona jest to o czym mówił Wilder. On musi być uważny i perfekcyjny niemalże przez całe 12 rund natomiast Deontay może zawalczyć tragicznie by wszystko zmienić jednym uderzeniem.
Fury o tym wie. Wilder również. I to wbrew poprzednim odczuciom może go podbudować przed rewanżem o ile do niego dojdzie.
A Fury'emu do perfekcji dużo brakuje ostatnio. Zresztą on nigdy nie był perfekcyjny. Nawet w najlepszej swojej wygranej z Władem potrafił mocno oberwać i odczuć ciosy.
To nie ciosy Wildera a złe prowadzenie Tysona spowodowały taką a nie inną postawę. Facet zamiast mierzyć się z pięściarzami na wysokim poziomie traci czujność wierząc w swoją zajebistość. W tej walce wyglądał fizycznie w pierwszych już odsłonach równie źle co w walkach z Pianetą czy Seferim. Zabrakło dynamki, szybkości, refleksu a ciosy były widoczne z kilometra i wcale mocy w nich olbrzymiej nie było. Dawał się łatwo zapędzać pod liny i trafiać.
Fury ma mało czasu a orzech jest twardy. On w walce z Wilderem musi mieć możliwość w 200% polegać na takich cechach jak szybkość, dynamika czy refleks a póki co miałbym wątpliwości czy w takiej dyspozycji Wilder go czymś dość szybko nie zahaczy.
Do tego rozciecie ustawiło dalszą część walki, Fury się otworzył po 5 rundzie, bo dotarło do niego, że to nie przypadkowe zderzenie i może przegrać przez TKO.
Co nie zmienia faktu, że Tyson wyglądał słabo w pierwszych rundach, nie mógł złapać dystansu, rytmu, przez co Wallin gładko wchodził z ciosami na dół. Refleks też go zawodzil. Może się przetrenowal, a może Wilder ma rację, kto wie.
Generalnie ten Szwed, to całkiem niezły zawodnik, jak na takiego kloca, to bardzo ruchliwy i zwrotny na nogach. Do tego myśli w ringu, nie bije na palę, przygotowuje akcje, bije z kontry, całkiem ciekawy zawodnik.
Oby się Fury wygoil odpowiednio do rewanżu z Wilderem.
Fury wyglądał źle. Jeśli to przetrenowanie to powinny polecieć głowy bo na tym poziomie to niedopuszczalne by facet był zamęczony przed walką. Szczególnie że zaraz musi być w 200% pewny formy.
Wallin raczej też takim geniuszem nie jest.
To może być mieszanka zlekceważenia, wybiegania myślami w przyszłość + zbytniej wiary w swoją wielkość i oczekiwania łatwej przeprawy.
Fury omija wyzwania szerokim łukiem jednocześnie piejąc jaki to nie jest wielki i kogo to nie pokona z jedną ręką za plecami. Później gdy przychodzi do nieco twardszej walki gdy się tego nie spodziewa jest dramat.
Może twierdzić co chce ale Wallina pewnie w głowie nie docenił tak jak i niegdyś Cunninghama i obie walki wymknęły mu się spod kontroli.
No i tą fizyczność muszą ogarnąć. Tak słabo dynamicznego Tysona, ociężałego w atakach z zawodzącym refleksem Wilder zmiażdży.
On musi być szybki jak błyskawica i uważny jak Pustułka.
Musi liczyć że przez 12 rund zrobi jezioro łabędzie i go przeciwnik nie ustrzeli...
Ja bym ostatniego występu nie brał jako wyznacznika kolejnej walki z Wilderem.
No chyba że dwa knocouty zrobiły bałagan z głowie Furego.
Jak to omija wyzwania? Wyszedł do Włada na jego terenie i wygrał uczciwie. Po 2 latach chlania i cpania wyszedł do Wildera na jego terenie i moim zdaniem wygrał. Teraz ma już z nim rewanż klepniety. To jak omija wyzwania?
Nie ma pasa, nie musi brać zawodnika z Top 10, nie musi brać obowiązkowych, ma wielką walkę zakontraktowana, po co ma ryzykować z kimś z czołowki? To by było całkowicie nieracjonalne.
On nikomu nic nie musi udowadniać.
Tu się różnimy bo wg mnie musi a przynajmniej powinien. W szczególności że obie walki o których piszesz miały mieć natychmiastowe rewanże do których nie doszło przez nikogo innego jak Tysona.
On ma jeszcze sporo do udowodnienia. Przyklaskiwanie temu zaś że nr "1" nic nie musi bo już ma zaklepane walki to wg mnie postawa dość kontrowersyjna.
Tym bardziej że on naprawdę leci po najmniejszej możliwej linii oporu.
"po co ma ryzykować z kimś z czołowki? To by było całkowicie nieracjonalne"
Nr 1 obawiajacy się wyzwań? Brzmi to niedorzecznie. Irracjonalnym zaś nazywanie podejmowania wyzwań jest co najmniej dziwne mając do czynienia z tak pewnym siebie podobno zawodnikiem.
Co do zaś podejmowania wyzwań to już o tym kiedyś pisałem. Fury owszem podejmuje się wielkich wyzwań ale tylko w określonych warunkach tj. gdy nie jest faworytem i w razie porażki niewiele traci a zyskuje bardzo wiele.
W obu przypadkach (Władimir i Wilder) facet miał do ugrania bardzo dużo a do stracenia niewiele. W pierwszym przypadku po prostu stwierdzono by że to naturalna kolej rzeczy a w drugim zrzucono by większość winy na brak formy po powrocie do "życia bokserskiego".
Do rewanżów gdzie byłby już faworytem i oczekiwania były ogromne jakoś się tak nie kwapił bo stracić mógł wszystko co pozyskał w pierwszych walkach a ugrać mógł już znacznie mniej.
Szczególnie w pierwszym przypadku.
Ale to moja opinia. I tak. Ja od kogoś aspirującego do nr 1 oczekuję znacznie więcej niż ograniczanie ryzyka, wycofywanie się z walk i podejmowanie takich w których ma 95% szans na zwycięstwo.
Szacunku tym nie zyska i ludzie tego nie docenią. Nie przez przypadek sportowcy powtarzają (nie tylko w boksie) że łatwiej jest wdrapać się na szczyt niż na nim długo pozostać.
Brzmi niedorzecznie, gdy się to wyjmie z kontekstu. Innymi słowy w Twojej wypowiedzi, brzmi to niedorzecznie, w mojej, uwzględniającej kontekst brzmi to jako całkowicie rozsądne działanie. Nie unika wyzwań, tylko ciężkich przepraw bezpośrednio przed największym z obecnie możliwych wyzwań.
Dzięki.
Fakt faktem póki co Tyson miał dwa wyskoki w określonych okolicznościach a poza tym to lipka.
Pomijam fakt tragicznych zachowań po sukcesach w tych walkach i uciekaniu od rewanżów.
Po powrocie zaserwował nam 4 słabe walki.
Wiecznie nie można tłumaczyć tego powrotem do formy po przerwie.
Taki Wilder dla przykładu zwany bumobijem od zarania dziejów też ma w szufladzie kontrakt na walkę z nim a bez stękania bierze walkę z Ortizem który o mały włos go nie znokautował w pierwszej walce.
Jest różnica w podejściu? Przecież ma więcej do stracenia niż Fury.
Co jego team nagle przestał być racjonalny? ;D A może po prostu jest pewny siebie jak na mistrza przystało na tyle że nie musi wyszukiwać sobie pięknie prezentujących się na papierku leszczów do obicia...
Zresztą jest więcej przykładów niż Wilder...
Rozsądne działanie polegające na braniu samych słabych przeciwników razi w oczy szczególnie w przypadku kogoś kto wygaduje takie rzeczy, mieni się nr 1 w historii i jest uznawany za takiego przez dużą część środowiska.
Ale nikogo nie zmuszam by to odbierał tak jak ja.
Mnie Fury zawodzi i tyle.