ANDRE WARD - NIEPOKONANY PRZEZ DWIE DEKADY MISTRZ BOKSU
Andre Ward (32-0, 16 KO) zdobył w boksie olimpijskim i zawodowym praktycznie wszystko co było do zdobycia i zakończył karierę w wieku trzydziestu trzech lat. Po raz ostatni przegrał mając czternaście lat. Ale tamta porażka ukształtowała go jako zawodnika i sprawiła, że tego dnia narodził się przyszły mistrz.
"SOG" po raz ostatni przegrał w 1998 roku. Jego pogromcą okazał się John Revish (10-12-2, 8 KO), później solidny journeyman w gronie zawodowców.
- Trochę obawiałem się tego pojedynku. Ja wygrywałem na punkty, on zazwyczaj nokautował na turniejach swoich rywali. Nie bałem się, natomiast czułem obawę. Przegrałem wtedy na punkty stosunkiem głosów dwa do trzech. Werdykt mógł pójść w moją stronę, ale zrozumiałem, że tak naprawdę przegrałem z nim już przed walką. Obiecałem sobie wtedy, że już nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu. Ciężko mi było się pogodzić z tą porażką, ale stanowiła ona dla mnie motywację przed kolejnymi startami - wspomina mistrz olimpijski z Aten, a także były mistrz świata kategorii super średniej i półciężkiej. Gdy po raz drugi pokonał Siergieja Kowaliowa, na dobre wycofał się z boksu.
- Już po pierwszej walce chciałem zakończyć karierę. Miałem za sobą operację ramienia i kolana. Od kiedy byłem jeszcze nastolatkiem miałem problemy z lewym barkiem. Ale pierwszy pojedynek był równy i niektórzy widzieli nieznaczną przewagę Kowaliowa. Ja już wtedy wiedziałem, że go złamałem. Zacząłem go łamać w drugiej połowie pierwszej walki. Myślałem, że to już koniec. Przez trzy miesiące w ogóle nie trenowałem, co wcześniej mi się nie zdarzało. Chciałem odejść. Kiedy jednak wróciłem na salę, ogień we mnie powrócił. Dodatkowo stacja HBO zaproponowała mi umowę na trzy walki. Pierwszą miał być rewanż z Kowaliowem, drugą starcie z Tonym Bellew w kategorii cruiser, a trzecią walka o mistrzostwo świata wagi ciężkiej z Anthonym Joshuą. Taki był mój plan. Ważyłem wtedy w granicach 84-85 kilogramów, a chciałem dobić do około 87 kilogramów. Umowa była na stole. Mieliśmy ogłosić to po drugim pojedynku z Kowaliowem, jednak coś się we mnie wypaliło. To była trudna decyzja, ale chcę, by kiedyś młodzi zawodnicy patrzyli na to co zrobiłem i potrafili również odejść w odpowiednim momencie - dodał Ward.
Pierwsza powinna być na punkty, druga po dyskwalifikacji za ciosy poniżej pasa...
No ale to "syn sędziów"...
moze zabrzmi jakbym nie mial problemu z tymi walkami - bo mam, ale zobacz, ze pierwsza walka jezeli byla przegrana przez Warda to 1-2pkt i na jego terenie mieli nie pisane prawo zwalowac Kowalowa, a w drugiej po 1. i tak wygrywal po 2. to nie od zawodnika zalezy jaka decyzje podejmie sedzia, po 3. gdyby te ciosy zostaly uznane za nielegalne to dostalby tylko ostrzezenie a max -1pkt, gdzie reszte walki i tak by przechylil na swoja korzysc. Tego pkt.3 nikt nie zauwaza. To nie byly notoryczne faule ala Golota.
"pierwsza walka jezeli byla przegrana przez Warda to 1-2pkt i na jego terenie mieli nie pisane prawo zwalowac Kowalowa"
Ze niby co?!
"Dwie przegrane z Kowaliowem.
Pierwsza powinna być na punkty, druga po dyskwalifikacji za ciosy poniżej pasa...
No ale to "syn sędziów"..."
Zgadzam sie w calej rozciaglosci. Dobrym podsumowaniem kariery Warda byl wywiad ktorego udzielil niedawno Carl Froch.
a jaka przewage tam widziales ? wbrew pozorom walka byla w miare bliska. To, ze mieli prawo to moze zle ujecie tematu, po prostu przy walce ktora nie jest dominacja ciezko o walek ;) ofc imho pierwsza walke wygral Kowal. Nie pamietam dokladnie ile to liczylem czy 115-112 czy 116-111, mimo wszystko to nie byl wal nad waly. jezeli ktos dopisal doslownie 2-3 rd wiecej niz ja na korzysc Warda to wyszla mu wygrana, a o ile dobrze pamietam to tam niektorzy mu napisali wlasnie 8 rund
W takim razie nalezy popracowac nad tym by sie wyrazac bardziej precyzyjnie ;) Co do pierwszej walki to przez jej pierwsza czesc Ward wlasciwie nie istnial i byl pomiatany przez Kovala, pozniej rzeczywiscie dostosowal sie i wygladalo to juz inaczej. W kazdym razie nie zmienia to faktu ze walke Ward calosciowo przegral. Drugiej potyczki nie ma co nawet komentowac bo postawa Warda byla ponizej krytyki, no ale coz pewnie ten Bog ktorego jest rzekomo synem tak wlasnie chcial.
Ja wielokrotnie widziałem np. nieczystości FMJ. Ale ON tego nie robił będąc ponad wagę.
Tymczasem SOG robił to pod wagą. I tu ośmiesza takiego Kowala.
Ośmiesza gościa, który powinien go roznieść siłą i wagą.
Można różne teorie dorabiać, ale Ward ośmieszył Kowala i mało brakowało by Yarde uczynił to samo.