KOWALIOW: YARDE TO MAŁY KOCIAK, ZA WSZYSTKO ZAPŁACI
Mistrz świata WBO wagi półciężkiej, Siergiej Kowaliow (33-3-1, 28 KO) przybył do rodzinnego Czelabińska w bojowym nastroju. W najbliższą sobotę czeka go tam długo wyczekiwana walka z obowiązkowym pretendentem Anthonym Yarde (18-0, 17 KO), który sprawia wrażenie bardzo pewnego siebie i wielokrotnie ogłaszał, że interesuje go tylko zwycięstwo przez nokaut. Rosyjski czempion odpowiedział Brytyjczykowi w swoim stylu.
WSZYSTKO O WALCE KOWALIOW vs YARDE >>>
- Witaj w moim rodzinnym mieście, bądź gotowy do walki. Pokażę w niej, kto rządzi. On może mówić wszystko, co chce, ale słowa i czyny to dwie różne rzeczy. Nie lubię gości takich jak Yarde. On zapłaci za wszystko, co napisał w mediach społecznościowych i powiedział. Jest tylko dzieciakiem, nie jest lwem, jest małym kociakiem - powiedział Kowaliow, nawiązując do motywującego zawołania teamu Brytyjczyka (''Lions in the Camp!''), które Yarde i jego kontrowersyjny trener, Tunde Ajayi, wykrzykują na każdym kroku.
- Byłem rozczarowany tym, że walka została przesunięta, ale opóźnienie nie było moją winą. Zobaczymy, kto będzie lepiej przygotowany. Udzielę Yarde lekcji. Ze względu na moje doświadczenie widziałem wielu takich młodych typów jak on. Jego Instagram był pełen niepotrzebnych zaczepek, mnie takie rzeczy zupełnie nie obchodzą, ale Yarde będzie musiał za to odpowiedzieć - dodał ''Krusher'', który w swojej ostatniej, lutowej walce, wygrał jednogłośnie na punkty rewanż z Eleiderem Alvarezem i odzyskał tytuł, który utracił w starciu z Kolumbijczykiem w sierpniu zeszłego roku. Jeżeli natomiast Rosjanin upora się na swoim terenie z Yarde, w listopadzie zmierzy się zapewne w niezwykle lukratywnej walce z Canelo Alvarezem.
Męski szowinizm, homofobia i wszystko co się z tym wiąże, nawet nie chce mi się szukać. Koleś jest przegrany, nie odnalazł się w tej grze, tu trzeba być tolerancyjnym a nie taki ciemnogród.
No ale jesli to trolling to czapki z glow i tak trzymac!
Najgorsza jest ta homofobia Kowaliowa. I męski szowinizm.
Wylazła ciota z Siemiona. Tfu,
Koval jest lekkim faworytem, ale mam wrażenie że to przegra.
Nie 2 razy tylko raz, bo w drugiej walce i tak by nie wytrzymał do końca...
Nie boi się, tylko brzydzi.