TIM TSZYU WYGRAŁ I CZEKA NA RUCH JEFFA HORNA
Tim Tszyu (14-0, 10 KO) nie jest nawet w połowie tak dobry jak jego sławny ojciec, ale i tak rysuje się jako ciekawy prospekt wagi junior średniej. Przed momentem pokonał po trudnej walce Dwighta Ritchie'ego (19-2, 2 KO).
Pojedynek był w miarę równy, lecz to Tszyu bił mocniej, a zarazem lepiej znosił ciosy rywala. Po dziesięciu rundach sędziowie wskazali na niego, punktując 97:93, 98:93 i 98:92. Tym samym niespełna 25-letni Australijczyk zdobył regionalny pas organizacji IBF.
- Udowodniłem, że jestem najlepszy w kraju w tym limicie. Wyczyściłem wagę junior średnią. Pora na większe wyzwania - powiedział po wszystkim Tszyu.
W pierwszym rzędzie pojedynek ten oglądał Jeff Horn (19-1-1, 13 KO). Były mistrz świata wagi półśredniej awansował do średniej i 31 sierpnia skrzyżuje rękawice z Michaelem Zerafą (26-3, 15 KO). Nie powinien mieć jednak kłopotów ze zbiciem kilogramów do wagi junior średniej na ewentualne starcie z Tszyu.
- Przed nim trudne zadanie, niech więc lepiej skupi się na tym, by pokonać Zerafę. Ale jeśli wygra, możemy wtedy usiąść do rozmów w sprawie naszego pojedynku - dodał Tszyu.
Dla tego idioty tylko wędrowanie po wagach dowodzi wielkości zawodnika.
A jakby jeszcze zagrał na organkach, to byłby prawdziwy Król.