WILDER: FURY DOZNAŁ WSTRZĄSU MÓZGU, WIĘC IDZIE BEZPIECZNĄ DROGĄ
Mistrz świata WBC wagi ciężkiej, Deontay Wilder (41-0-1, 40 KO) ostro krytykuje wybór kolejnego rywala Tysona Fury'ego (28-0-1, 20 KO), którego promotorzy są bliscy ogłoszenia pojedynku Brytyjczyka ze Szwedem Otto Wallinem (20-0, 13 KO). Według Wildera taki dobór przeciwnika jest skutkiem pierwszej walki Fury vs Wilder w grudniu 2018 roku, która zakończyła się remisem po kilku niesamowitych zwrotach akcji.
BLISKO WALKI FURY'EGO Z OTTO WALLINEM >>>
- O mój Boże. Co on do cholery robi? Jego ostatnia walka była żartem, a teraz to. Fury to w ogóle jeden wielki żart. Ta gadka o linearnym mistrzu to szaleństwo. To nie jest dobre dla boksu. A do tego dochodzą walki z gośćmi na innym poziomie. Kim jest ten typ, z którym walczy Fury? Wszyscy mistrzowie walczą o tytuły z trudnymi rywalami. Ale Fury nie jest mistrzem, więc możemy zrozumieć logikę w jego zachowaniu i wyborze rywali - mówi Wilder.
- Fury doznał wstrząsu mózgu w walce ze mną, więc teraz jego ludzie chcą być pewni, że doczłapie się do wielkiej walki tak bezpiecznie, jak to możliwe. On wie, że w drugiej walce ze mną wszystko się skończy. To, że wstał w dwunastej rundzie naszej pierwszej konfrontacji, to dla niego błogosławieństwo, a zarazem przekleństwo - dodaje Amerykanin.
- On nie wiedział nawet, jak padł na matę ringu. Nie wiedział, jakim sposobem się podniósł. Wielu moich rywali doznało wstrząsu mózgu, także na sparingach ze mną. Wiem, jak się potem zachowują. Skończyłem kariery wielu gościom i tak też będzie tym razem - podsumowuje temat ''Bronze Bomber'', który jesienią ma się zmierzyć w rewanżowym starciu z Luisem Ortizem, ale nie jest to jeszcze pewne. Starcie z Furym planowane jest natomiast na pierwszy kwartał przyszłego roku.
Pomijając kwestie samouwielbienia dla siebie i skutku ciosu w 12 rundzie ma całkowitą rację.
Fury wozi się na zwycięstwie z Władem co dało mu ten tytuł "linearny" ale jednocześnie w ogóle Kliczki nie szanuje twierdząc że to pipa. Pomijając więc fakt że uciekł od rewanżu z tą "pipą" i stracił pasy nie robi nic by potwierdzać swoją pozycję.
Oprócz pojedynczych wyskoków serwuje nam niezłe ścieki. To nie przystoi takiemu zawodnikowi. Szczególnie gdy daje to kibicom w zamian za obiecane rewanże które mógł mieć od ręki ale z nich rezygnował.
Od dawna mówię że Fury wszystkich nazywa bumami a sam ryzyka nie podejmuje bo po co? Albo walka o pas, albo bezpieczne boksowanie z 3-ią ligą.
W tym kontekście trzeba przyznać rację Wilderowi. Fury dawno temu powiedział że boks go nie interesuje ale jest sposobem na zarabianie dobrych pieniędzy, teraz po prostu pokazuje to co myśli.
Za 20 lat nikt nie będzie tego pamiętał a w ten sposób w rekordzie Furego na wieki pozostaną nazwiska zawodników którym Fury zadał pierwszą porażkę w karierze.
Od dawna mówię że Fury wszystkich nazywa bumami a sam ryzyka nie podejmuje bo po co? Albo walka o pas, albo bezpieczne boksowanie z 3-ią ligą."
Pierwsze słyszę, żeby tak to działało.
Z moich obserwacji bokserzy, którzy unikali wyzwań lub oszukiwali kibiców walkami ze słabeuszami i pompowanym rekordem są kompletnie zapominani. Kto dziś pamięta Joe Calzaghe? Nikt, mimo że był niepokonany, każdy ma go w dupie. Bo oprócz Jonesa jr. walczył z byle jakimi rywalami i będąc jeszcze młody zamiast bić się z najlepszymi uciekł na emeryturę myśląc, że zostanie niepokonaną legendą.
Dziś już nikt go nie pamięta.
Każdy kto idzie na pół gwizdka tak kończy - bez pamięci, ludzie mają go w dupie. Jak Fury się nie poprawi to też tak skończy. Jako taki chwilowy rozbłysk w wadze ciężkiej, ale nic wielkiego. Ludzie będą pamiętali Wildera, bo napierdalał się z każdym. Ludzie pamiętają Muhammada Alego bo walczył z każdym, toczył wielkie dramatyczne boje.
A nygusów którzy wygrają ledwie co jedną walkę, a inną zremisują i biją się z 3 ligą ludzie bardzo szybko zapominają.
I często na starość takie nygusy płaczą, czemu ludzie ich nie pamiętają. To samo będzie z Fury'm jak się nie zmieni.
Na bokserskiej emeryturze będzie ciągle się wydzierał i próbował o sobie przypominać, bo wszyscy będą go mieli w dupie. Ludzie zapamiętają Wildera.
Tak się składa że Wilder też nie błyszczał w swojej karierze odwagą i podejmowaniem wyzwań. Uniknął na szybko wymieniając takich zawodników z którymi mógł walczyć ale ewidentnie nie chciał:
1. Powietkin (mimo że obowiązkowy to unikał go prawie 2 lata zanim się odważył)
2. Whyte (600 dni i dalej nic)
3. Klitschko- twierdził że ma czas, że może kiedyś, że musi zdobyć doświadczenie. Odwagi nabrał jak Wład siedział 2 lata na emeryturze
4. Długo omijał też Ortiza czekając na pogorszenie dyspozycji Kubańczyka.
To tak na szybko.
Pomijam fakt wybierania na rywali Wawrzyka czy złapanych na dopingu wygodnych zawodników jak Stiverne czy Arreola.
Także Fury robi kichę ale Wilder dopiero niedawno ocknął się z wyzwaniami i jeszcze wiele mu brakuje by go stawiać jako legendę w podejmowaniu wyzwań.
Ludzie będą pamiętali Wildera, bo napierdalał się z każdym
Dobre! Się uśmiałem przed snem :)
#
#
Hmmm...która zakończyła się po kilku niesamowitych zwrotach akcji...?WTF
Niesamowitych zwotach akcji?
Jakich zwrotach? Jakich kilku?
Jedyny zwrot to był wtedy jak Fury wstał z desek....przecież, co było w sumie niesamowite, niecodzienne, niesamowite...