MAIDANA: DLA PACQUIAO WRÓCĘ NA RING, ALE TYLKO DLA NIEGO
Marcos Rene Maidana (35-5, 31 KO) zrzucił sporo kilogramów, miał zarobić bardzo dobre pieniądze, ale ostatecznie na przełomie kwietnia i maja porzucił pomysł o ponownym wyjściu do ringu. Teraz jednak znów jest gotów do ciężkich treningów, jeśli tylko dostanie gwarancję walki z Mannym Pacquiao (62-7-2, 39 KO).
Emerytowany argentyński bombardier miał zaboksować w czerwcu, wrześniu i grudniu. W cztery tygodnie ciężkich treningów z Alexem Arizą stracił aż 14 kilogramów. Zapowiadał, że pierwszy pojedynek stoczy w wadze junior średniej, ale już w następnym będzie gotowy na start w półśredniej. A właśnie w tym limicie Pacquiao dzierży pas federacji WBA.
- Chodzi o finanse, bo przecież taki obóz przygotowawczy sporo kosztuje. Nie było co prawda tego w kontrakcie, ale uzgodniliśmy to słownie. Mieli zająć się wszystkimi takimi rzeczami jak na przykład witaminy i odżywki. Raz dostałem 10 tysięcy dolarów, potem drugi. Łącznie otrzymałem od nich 30 tysięcy dolarów, choć miałem obiecane 150 tysięcy. I nawet nie chodziło mi bezpośrednio o pieniądze, tylko o ludzi, którzy coś mi obiecali i nie dotrzymali słowa. Musiałem opłacić moich bokserskich trenerów, tych od przygotowania fizycznego i całą resztę - tłumaczył były mistrz świata wagi super lekkiej i półśredniej na początku maja. Teraz deklaruje, że wróci, ale tylko na walkę z "Pac-Manem".
- Tak naprawdę mierzyłem się już z każdym poza Pacquiao. Tylko dla niego mógłbym wrócić. Podoba mi się jego styl boksowania i razem dalibyśmy dobrą walkę. Dla Pacquiao wrócę na ring - stwierdził Maidana.