KHAN: ZE SWOJĄ SZYBKOŚCIĄ SPRAWIŁBYM PACQUIAO PROBLEMY
Amir Khan (34-5, 21 KO) nie ustaje w próbach przekonania Manny'ego Pacquiao (62-7-2, 39 KO) do walki.
Anglik podpisał kontrakt na walkę z "Pac-Manem" 8 listopada w Arabii Saudyjskiej, jednak jego dawny kumpel nie miał zamiaru zaboksować w tym terminie. Brytyjczyk 13 lipca zastopował w czwartej rundzie dużo mniejszego Billy'ego Diba, a Filipińczyk tydzień później pokonał na punkty Keitha Thurmana, odbierając mu pas WBA wagi półśredniej.
- Do naszej walki dojdzie dopiero wtedy, gdy usiądziemy we dwójkę, bez zbędnych ludzi, i dojdziemy do porozumienia. Zobaczymy co przyniesie przyszły rok. Obaj wiemy doskonale, że byłaby to duża walka i zarobilibyśmy na niej sporo pieniędzy. To ostatni rozdział naszych karier. Zostało nam po kilka ostatnich walk - mówi srebrny medalista olimpijski z Aten (2004).
- Doskonale znam Manny'ego, wszak pracowaliśmy razem i trenowaliśmy latami. On wygrał z Thurmanem, który jest wolny. Wiem, że ze swoją szybkością sprawiłbym Pacquiao spore problemy. Nie dość, że lepiej poruszam się w ringu niż Thurman, to jeszcze mam od niego dużo szybsze ręce. Ja nie stałbym w miejscu i nie czekałbym aż Pacquiao mnie trafi. Szacunek dla Manny'ego za tą wygraną, ale to już nie jest ten sam pięściarz co jeszcze kilka lat temu - dodał Khan.