PRZEGRAŁ PRZED CZASEM, TERAZ WALCZY O ŻYCIE
Obaj przystępowali do tego pojedynku z czystym rekordem trzynastu zwycięstw. Dla jednego z nich okazała się to pechowa trzynastka. Maksim Dadaszew (13-1, 11 KO) nie tylko poniósł pierwszą porażkę w karierze, ale teraz walczy w szpitalu o swoje życie!
Rosjanin to były srebrny medalista Mistrzostw Świata Juniorów. Gdyby wygrał dziś nad ranem, zostałby ogłoszony przez federację IBF obowiązkowym pretendentem do tytułu mistrza świata kategorii junior półśredniej. Na jego drodze stanął jednak skazywany raczej na porażkę Subriel Matias (14-0, 14 KO).
W pierwszych dwóch rundach trochę nerwowo boksujący Dadaszew uciekał przed agresywnym rywalem i skutecznie boksował z kontry, ale już w trzeciej rundzie dał się trafić kilkoma mocnymi ciosami. Wrócił co prawda niezła czwartą odsłoną, jednak potem do głosu doszedł już Portorykańczyk. Po jedenastej rundzie doświadczony trener, niegdyś znakomity zawodnik - James "Buddy" McGirt, poddał swojego podopiecznego. Niedługo potem rozegrały się dramatyczne sceny. Rosjanin zasłabł i natychmiast został przewieziony do szpitala. Tam po badaniach podjęto decyzję o operacji, gdyż obrzęk mózgu okazał się zbyt duży. Zdrowia wojowniku!
- Mam nadzieję, że z nim wszystko dobrze. To wielki wojownik - powiedział nie do końca zadowolony dziś ze zwycięstwa Matias.
Z Dadaszewem zaczęło się źle dziać podczas schodzenia z ringu. Nagle zaczął tracić władzę w nogach i wymiotować krwią. Na noszach wyniesiono go do karetki, w której podobno stracił przytomność. Jego stan lekarze określili jako krytyczny. Wielka tragedia, ale trudno kogokolwiek winić. Nie było za bardzo podstaw do przerywania walki, a jej wynik przynajmniej do 10 rundy nie był ewidentnie przesądzony. Podobnie, jak w przypadku Abdusałamowa ambicja zawodnika doprowadziła do nieszczęścia.