KONTROWERSYJNE ZWYCIĘSTWO JERMAINE'A FRANKLINA
Jermaine Franklin (19-0, 13 KO) uważa się za największą nadzieję wagi ciężkiej, ale jego wczorajsza walka na gali w Tacomie dobitnie pokazała, że w tej chwili nie zalicza się do grona czołowych prospektów. Przeciwnikiem Franklina był doświadczony i całkiem nieźle wyszkolony mańkut Jerry Forrest (25-3, 19 KO). Wszyscy trzej komentatorzy (Steve Farhood, Barry Tompkins, Raul Marquez) widzieli jego zwycięstwo, ale sędziowie mieli inne zdanie.
Podczas większości rund widoczna była lepsza defensywa Forresta i jego większa precyzja. Franklin z kolei był nieco bardziej aktywny, ale czuł chyba, że potrzebuje nokautu i rzucił się w ostatniej, dziesiątej rundzie do ostrego ataku. Na próżno. Forrest uniknął jego bomb i wydawało się, że zasłużył na wygraną, jednak sędziowie zdecydowali się ją przyznać Franklinowi niejednogłośną decyzją (95-96 i dwa razy 97-93). Po walce zwycięzca twierdził, iż wygrał dużo wyraźniej, lecz chyba nikt nie potraktował jego słów zbyt poważnie.