AMIR KHAN ZASTOPOWAŁ DUŻO MNIEJSZEGO DIBA W CZWARTEJ RUNDZIE
To nie mogło się inaczej skończyć. Różnica warunków fizycznych była zbyt duża. Amir Khan (34-5, 21 KO) pokonał przed czasem Billy'ego Diba (45-6, 26 KO).
Anglik nie grzeszy odpornością na ciosy, lecz w konfrontacji z zawodnikiem o trzy kategorie niżej mógł sobie pozwolić nawet na ewentualne błędy. A jako że się nie bał, to od razu ruszył do ataku.
Ambitny Dib próbował akcji zaczepnych, ale w drugiej rundzie wyprowadzając lewy sierp z doskoku nadział się na kontrę - lewy sierp Brytyjczyka na szczękę. To było pierwsze liczenie. Kolejne minuty stały również pod znakiem przewagi Khana. Walka skończyła się w czwartej odsłonie. Amir trafił długim prawym krzyżowym na górę, zapędził rywala do lin, a tam poczęstował soczystym lewym hakiem pod prawy łokieć. Dib padł na matę po raz drugi, a wtedy z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania.
Łatwa przeprawa z zawodnikiem, który nie miał prawa skrzywdzić, a na konto wpłynie 7 milionów dolarów. Khan wie jak się ustawić...