TYSON FURY: 22 LUTEGO REWANŻ Z WILDEREM! ZNOKAUTUJĘ GO!
Tyson Fury (28-0-1, 20 KO) mając krótką przerwę przed kolejnym obozem przygotowawczym zrobił tour po Wielkiej Brytanii, podczas którego spotyka się z ludźmi z depresją i opowiada o swojej walce z tą chorobą. A przy okazji opowiedział również o dwóch najbliższych walkach w ringu.
"Król Cyganów" potwierdził, że kolejny pojedynek stoczy 5 października w Nowym Jorku. I według tej relacji jego rywalem może być Jarrell Miller (23-0-1, 20 KO), czemu zaprzeczał wcześniej współpromotor Bob Arum. Ale co najważniejsze, Anglik poinformował, że 22 lutego wyjdzie do rewanżu z Deontayem Wilderem (41-0-1, 40 KO). W stawce znów będzie tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC. W grudniu ubiegłego roku sędziowie orzekli remis w ich pierwszej potyczce.
- Rewanż jest już zaklepany na 22 lutego. Za pierwszym razem wracałem po trzyletniej przerwie i problemach z alkoholem. Tym razem ciężko go znokautuję - odgraża się Fury.
Tyson trzy tygodnie temu łatwo ograł Toma Schwarza (24-1, 16 KO), stopując go już w drugiej rundzie.
Rozumiem że Wilder jest traktowany w walce z Ortizem jako mocny faworyt obecnie ale nikogo w boksie lekceważyć nie można- szczególnie gdy ma argument w postaci mocnego uderzenia połączony z takim doświadczeniem i techniką bokserską na najwyższym poziomie.
Ale ewentualna porażka to jedno. Równie dobrze w wygranej walce może któregoś z nich spotkać jakaś kontuzja po której to będą musieli długo pauzować a później będą chcieli się odbudować co robili w przeszłości już przecież obaj bohaterzy.
No i jest jeszcze sytuacja z Joshuą i jego rewanżem z Ruizem. Dużo pewnie będzie zależało od tego jak się ta sprawa zakończy i jaki plan mistrz WBO, IBF i WBA + IBO będzie miał na swoją dalszą karierę bo pełna unifikacja to też łakomy kąsek. Tak jak i walka z wygranym Tysona.
To że mówią że będzie rewanż to nic nie znaczy w tym momencie- jedynie informuje nas że mogą takie plany które są zrealizować. A że Fury gada? On zawsze gada. Dużo i często głupio- to co dokładnie potrzebuje gadać w danym momencie by osiągnąć jakiś cel.
Niedawno zaprzeczał że cokolwiek podpisywał choć tak twierdziła druga strona. Teraz jest już zabukowany. Za moment może gadać w zupełnie innym tonie.
Taki to już typ.
Jednego dnia Klitschko to pipa i frajer/cienias a innego opowiada czego to nie dokonał pokonując genialnego zawodnika.
Jednego dnia kasa się nie liczy i odda wszystko bezdomnym bo liczy się sport i bycie najlepszym a drugiego podpisuje kontrakt którym zablokowuje możliwość rewanżu- oczywiście z ogromną kasą za jakieś walki po drodze w tle.
Pierwsze, WBC straciłoby jednego ze swoich dwóch ulubieńców, tzw betonów nie do ruszenia (Alvarez i Wilder)
Dwa, oliwa sprawiedliwa, Fury z Wilderem już raz wygrał..
Problem w tym, że po zwycięstwie i zrealizowaniu założenia, on albo będzie unifikował pasy, albo znowu wpadnie w ciąg. Chłop popada w skrajności i najwidoczniej nie jest w stanie tego wypośrodkować.
Ty to ogólnie wkurwiony człowiek jesteś widzę :D
Nie można jednak stwierdzić, że książkowa technika jest lepsza/gorsza/równa technice Wildera. Jakie wnioski nasuwają się wam, gdy te niezdarne i nieestetyczne ciosy Wildera zręcznie wymijają książkowe bloki Ortiza? No, według mnie tutaj, w bezpośredniej konfrontacji bardziej skuteczna okazuje się technika Wildera. Gdyby tak postawić Wildera, a potem Ortiza na przeciw dajmy na to Kownackiego sytuacja byłaby następująca:
- Nacierający Kownacki nie zostawiałby Wilderowi miejsca na odpalanie bomb, a dzięki nieustępliwości w kombinacjach wykorzystywałby w półdystansie luki w obronie Wildera.
Wilder ma problem
- Nacierający Kownacki sam wchodzi pod ciężką rękę Ortiza, daje mu spore pole do popisu przy kontrowaniu. Sam jest bezradny przeciwko sile, timingowi i umiejętnościom Ortiza.
Kownacki najpewniej znokautowany
Więc w tym przypadku technika, wyżej wspomniane umiejętności Ortiza górują nad Wilderem, mimo że w ich bezpośrednim starciu wyglądało to inaczej. Dobierając im różnych przeciwników, wynik byłby różny, raz technika jednego, raz drugiego okazywałaby się bardziej efektywna.
Nie wiem czy jestem zrozumiały. Zdaje sobie sprawe, że nie każdy musi się akurat z tym przykładem zgadzać, ale to akurat nie jest temat do dyskusji bo przykładów mamy tak wiele jak bokserów. Generalnie zmierzam do tego, że nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć jaka "technika" jest lepsza, a jaka gorsza ponieważ styl robi walkę. Styl i technika są od siebie wzajemnie uzależnione.
Technika to umiejętność dostosowania swojego stylu walki do swoich indywidualnych cech, motoryki, fizyczności, ciosu, intuicji itp itd pod kątem konkretnego przeciwnika.
To tylko moja opinia, nikomu jej nie narzucam, ale jeżeli ktoś się z nią nie zgadza to niech spierdala :D