LUKE CAMPBELL: JEŻELI BĘDĘ W RINGU SOBĄ, MOGĘ POKONAĆ ŁOMACZENKĘ
Złoty medalista olimpijski Luke Campbell (20-2, 16 KO) 31 sierpnia w Londynie zmierzy się z dwukrotnym złotym medalistą olimpijskim, obecnym mistrzem świata WBA i WBO wagi lekkiej Wasylem Łomaczenką (13-1, 10 KO). Stawką walki będzie również wakujący tytuł WBC. Według Campbella kluczem do pokonania Ukraińca jest zachowanie swoich największych atutów.
McGUIGAN: CAMPBELL MOŻE WYGRAĆ >>>
- Mogę pokonać Łomaczenkę, jeżeli będę sobą. Wysokim, niewygodnym, silnym, szybkim gościem z całą paletą umiejętności. Wciąż jestem w gymie, nawet wtedy, gdy nie mam zaplanowanej walki. To niewiarygodne, jak bardzo jestem nudny. Mój brat był świadkiem na moim ślubie i w swoim przemówieniu powiedział gościom, że nie może zdradzić żadnych kompromitujących historii z moim udziałem, bo jestem strasznym nudziarzem. Moim jedynym zajęciem jest spędzanie czasu na sali i w domu. Poświęcam się rodzinie i boksowi. Ale to właśnie muszę robić, żeby osiągać sukcesy. Zapisałem się już na odwyk, bo kiedy skończę z boksem, mogę zacząć imprezować i może wtedy wreszcie stanę się ciekawą osobą (śmiech) - mówi Campbell.
- Cieszę się, że jestem w tak mocnej erze wagi lekkiej. Nigdy nie miałem łatwo i nigdy tego nie oczekiwałem. Jaka chwała jest w zdobyciu mistrzostwa świata w walce z jakimś anonimowym bokserem? Żeby być najlepszym, trzeba wygrywać z najlepszymi. Nadszedł mój czas - dodaje Brytyjczyk, który od czasu niejednogłośnej porażki z Jorge Linaresem w walce o pas WBA w 2017 roku, wygrał trzy walki z rzędu. Najpierw rozbił Troya Jamesa, potem wygrał rewanż z Yvanem Mendym, a następnie (w marcu tego roku) znokautował Adriana Yunga. Teraz stoczy pojedynek z prawdziwym wirtuozem współczesnego boksu, ale stawianie Luke'a na straconej pozycji byłoby przesadą, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego stały w ostatnich latach progres.
No tak, bo przecież on poza tymi "jajami" nic więcej nie osiągną...