WILDER: TEŻ RYZYKUJĘ ŻYCIE, WIĘC MOGĘ MÓWIĆ CO ZECHCĘ
Deontay Wilder (40-0-1, 39 KO) nic sobie nie robi z głosów krytyki i nie wycofuje się ze swoich słów o zadaniu śmierci w ringu. Już za kilkanaście godzin walka mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC z Dominikiem Breazeale'em (20-1, 18 KO).
Kilku zawodników skrytykowało "Brązowego Bombardiera", a Mauricio Sulaiman - prezydent World Boxing Council, zapowiedział nawet przesłuchanie swojego championa. Wilder nie zmienia jednak swojej retoryki.
- Wychodząc do ringu ja również ryzykuję śmierć czy utratę zdrowia. To część tego sportu. A jako że ryzykuję utratę zdrowia w ringu, mogę mówić co tylko zechcę. Ludzie niech sobie to oceniają, mają do tego prawo. Jeśli im się to nie podoba, to niech mnie nie oglądają. Mówię samą prawdę, a do tego w przeszłości inni zawodnicy mówili dużo gorsze rzeczy niż ja. Powtarzam, skoro sam ryzykuję utratę życia, mogę mówić wszystko co zechcę - stwierdził Wilder.
Przypomnijmy, że jeśli Deontay odprawi dziś już dziewiątego pretendenta, wejdzie do ekskluzywnego grona dziesięciu pięściarzy w historii, którym udała się ta sztuka w wadze ciężkiej.
WILDER: ZAPŁACĘ ZA JEGO POGRZEB - BELLEW: ON JEST TOTALNYM IDIOTĄ! >>>
Breazeale jest obowiązkowym pretendentem narzucanym przez federację.
.
https://www.youtube.com/watch?v=MDc6K18PuV0