TONY YOKA CHCE STOCZYĆ W TYM ROKU TRZY WALKI
Wkrótce powinniśmy wreszcie poznać datę kolejnej walki mistrza olimpijskiego z Rio, Francuza Tony'ego Yoki (5-0, 4 KO), który zbiera się do powrotu po rocznym zawieszeniu za unikanie kontroli antydopingowych. Rywalem ma być ktoś z francuskiej sceny, ale nie jest to jeszcze pewne.
- Zakończyłem sparingi z Dominikiem Breazeale'em (trener Yoki, Virgil Hunter przygotowuje Amerykanina do walki z Deontayem Wilderem - przyp.red.). Pomogły mi one w rozwoju. Walka o mistrzostwo Francji może jednak nie dojść do skutku. Czas ruszyć do przodu. W tym roku planujemy trzy walki, w tym grudniowy pojedynek z Johannem Duhapuas - stwierdził Yoka i spotkał się z pozytywnym odzewem byłego pretendenta do tytułu mistrza świata, wspomnianego Duhaupas, który ''nie może się doczekać'' grudniowego starcia.
Mówiąc o walce mistrzowskiej, która prawdopodobnie nie dojdzie do skutku, Yoka miał na myśli konfrontację z krajowym czempionem, Raphaelem Tronche (12-0, 7 KO), który w zeszłym roku mierzył się m.in. z Polakiem - Patrykiem Kowollem - i znokautował go w drugiej rundzie. W 2015 roku ''ciężki'' z Calais pokonał natomiast na punkty Jakuba Wójcika. Ostatnia dotychczasowa walka w karierze Tronche to nokaut na Zakarii Azzouzim w marcu tego roku. Raphael twierdził niespełna dwa miesiące później, że osiągnął porozumienie z obozem Yoki, ale jak widać sytuacja się skomplikowała.
Wracając do mistrza z Rio: ostatni raz boksował w czerwcu zeszłego roku, pewnie pokonując Davida Allena przed czasem. W marcu całkiem bliska była podobno walka Yoki z jego pogromcą z ringów olimpijskich, Kanadyjczykiem Simonem Keanem (16-1, 15 KO). Kean ostro atakował Yokę w mediach społecznościowych, jednak temat dość szybko ucichł. Kwota 150 tysięcy dolarów, jakiej żądał Kanadyjczyk, okazała się według francuskich źródeł zbyt wygórowana.