AJAGBA MA PROBLEM ZE SPARINGPARTNERAMI
- Większość zawodników wagi ciężkiej potrafi mocno uderzyć i przyjąć mocne uderzenie, ale kiedy ja składam swoje ciosy w kombinacje, inni po prostu nie są w stanie tego przetrwać - mówi Efe Ajagba (10-0, 9 KO), który w sobotnią noc w niespełna dwie rundy odprawił Michaela Wallischa (19-2, 12 KO).
Nigeryjski postrach wróci pod koniec czerwca podczas gali Charlo vs Adams. Ciężko znaleźć mu już rywala, ale jeszcze trudniej partnera do wspólnych treningów.
- Wallisch przyjął kilka ciosów, ale poprawiłem kilkoma kolejnymi i było po wszystkim. Mam kłopoty ze sparingpartnerami. Jednego trafiłem raz mocnym lewym sierpem i już więcej nie pojawił się na sali. W Nigerii mam okazję sparować z bratem, ale tu, na miejscu, czasem muszę podchodzić trochę łagodnie do sparingu - nie ukrywa ćwierćfinalista olimpijski z Rio.
- Efe tylko raz wyszedł poza drugą rundę. Do tej walki praktycznie w ogóle nie sparowaliśmy. Sprowadziliśmy jednego chłopaka, ale już w pierwszej rundzie dostał mocny cios i potem przez dwa tygodnie trenowaliśmy lekko z zawodnikiem kategorii cruiser. Rozmawiałem z menadżerem Shelly Finkelem i powiedziałem mu, że musimy zacząć sprowadzać sparingpartnerów i im płacić. Dotarliśmy do tego momentu, bo nasi rywale będą coraz mocniejsi. Efe potrzebuje więc coraz więcej rund - wtrącił sławny trener Nigeryjczyka, Ronnie Shields.