MARTIN BAKOLE O POTENCJALNYCH RYWALACH I WALCE Z WACHEM
Po zwycięstwie w Katowicach nad Mariuszem Wachem (33-5, 17 KO), Martin Bakole (12-1, 9 KO) jest już w Szkocji i wrócił do treningów. Olbrzym z Konga krąży między swoim rodzinnym i przybranym domem, co nie przeszkadza mu w utrzymywaniu się w formie. W tej chwili celuje w walki z zawodnikami czołówki brytyjskiej sceny.
- Ludzię myślą, że kiedy jestem w Kongo, nie trenuję. Ja zawsze ciężko trenuję i kiedy wracam do Szkocji, mój trener to zauważa. Żeby być mistrzem w tym biznesie, musisz się zachowywać jak mistrz. Przede mną jeszcze długa droga. W tej chwili muszę zawalczyć z takim zawodnikiem jak Dereck Chisora, Dillian Whyte czy Daniel Dubois - mówi trenowany przez Billy'ego Nelsona bokser, wskazując również jako potencjalnego przeciwnika Davida Allena.
- Wracając do walki z Mariuszem, on chyba myślał, że nie będę dobrze przygotowany. Ale boks jest pełen niespodzienek, po walce ze mną Mariusz płakał. Teraz jestem gotowy na każdego, choć w tym momencie nie dostanę walk z mistrzami. Po walce wziąłem trzy dni wolnego i szybko wróciłem do treningów. Jest bardzo szczęśliwym i pogodnym człowiekiem, cieszę się i śmieję każdego dnia i czerpię również przyjemność z treningu - dodaje Bakole, którego ojciec nosi tytuł króla kongijskiej prowincji Kananga, dlatego wiele osób zwraca się do jego syna per "książę". I trzeba przyznać, że w ringu Martin pokazuje iście arystokratyczny spokój.