Trudno ukryć, że reklamowany jako "największa walka w historii boksu kobiet" pojedynek Claressy Shields (8-0, 2 KO) z Christiną Hammer (24-0, 11 KO) nie wzbudza tak dużego zainteresowania, jak chcieliby organizatorzy. 13 kwietnia w Atlantic City przekonamy się, czy sytuacja się zmieniła, tymczasem głos zabrała Claressa Shields.
Przypomnijmy, że stawką walki Shields vs Hammer są wszystkie cztery pasy mistrzowskie w wadze średniej. Niemka posiada pas WBO, natomiast w rękach Amerykanki znajdują się pasy WBC, WBA i IBF.
- Christina nie zdaje sobie sprawy z tego, co nadchodzi. Złamię ten młot (gra słów, Hammer to po angielsku młot - przyp.red.) w pół. Kiedy wchodzę do ringu, liczy się siła ciosu. To prawdziwa walka. To, że ona jest wysoka, nie znaczy, że będzie cokolwiek w tej walce dyktować. Mam wiele asów w rękawie, pracowałam nawet nad słynną przekładanką w stylu Muhammada Alego (tzw. Ali shuffle - przyp.red.). Być może spróbuję jej w walce (...) Mam na koncie dwa złote medale olimpijskie, a kiedy 13 kwietnia zejdę z ringu, będę miała wszystkie tytuły zawodowe w wadze średniej. Gdybym była mężczyzną, byłabym jednym z najsławniejszych bokserów. Wszyscy wiemy, że istnieje przepaść między traktowaniem kobiet i traktowaniem mężczyzn. Ciężko pracuję, by to zmienić. Wszystkie kobiety w boksie pracują zresztą ciężko, a dostają mniej pieniędzy i poświęca im się mniej uwagi niż mężczyznom. Ale świat się zmienia. My go zmieniamy - powiedziała Shields, szybko wzbudzając gorącą dyskusję na temat kobiet w boksie.