WIERZBICKI PRZEŁAMAŁ NAJPIERW KRYZYS, A POTEM WOWKA
W jednej z najlepszych walk na polskim rynku w ostatnich miesiącach Łukasz Wierzbicki (18-0, 7 KO) efektownie znokautował Mykolę Wowka (15-4, 9 KO) i obronił tytuł Mistrza Polski wagi półśredniej.
Początek zgodnie z zakładanym scenariuszem. Wowk ruszył do przodu, a Wierzbicki uruchomił nogi, ładnie unikał jego ciosów i kontrował jabem bądź bezpośrednim lewym. W drugiej rundzie trwał koncert Łukasza, który każdym lewym krzyżowym karcił większego przeciwnika. Trafił też z odejścia kontrą krótkim prawym sierpowym. I były to akcje ze swoją wymową.
Po przerwie wściekły Wowk ruszył do szturmu. Nie nadążał momentami za szybszym Łukaszem, więc pokazywał "brudny boks". Na szczęście w ringu był chyba nasz najlepszy sędzia - Leszek Jankowiak, i szybko poskromił zapał zawodnika. Wierzbicki boksował mądrze, ale i na bardzo dużej intensywności. Napór Mykoli nie słabł, ale i Łukasz nie spuszczał z tonu. W końcówce czwartej odsłony zszedł z linii ciosu, skontrował w tempo prawym sierpem i posłał przeciwnika na deski. Oczywiście Wowk nie był ani trochę zraniony, po prostu dał się złapać na wykroku, jednak liczenie jak najbardziej słuszne i zgodne z zasadami. Na półmetku wciąż trwała dominacja Wierzbickiego, lecz Wowk pozostawał groźny.
W szóstej rundzie Mykola bił niżej, momentami dużo za nisko. Dostał za to ostrzeżenie. Ale atakował z furią, jak lew w klatce, powoli jakby przełamując Łukasza. Gdy ten schodził na przerwę pomiędzy szóstą a siódmą odsłoną, krwawił już z nosa i prawej powieki. Wowk nie miał szans wygrać tego na punkty, za to przed czasem... Zaraz po przerwie ruszył więc do ataku. Wierzbicki przeżywał bardzo trudne chwile, lecz wyratował go sam rywal, znów uderzając poniżej pasa. Łukasz dostał chwilę na odpoczynek, zaś Mykola drugie ostrzeżenie.
Wierzbicki całą ósmą rundę rozegrał na wstecznym, lecz przełamał chyba kryzys, bo nogi znów zaczęły dobrze pracować i szybkimi kontrami zbierał małe punkty. A to była tylko cisza przed burzą...
Na początku dziewiątego starcia niezniszczalny wydawałoby się Wowk padł ciężko po świetnej kontrze krótkim prawym sierpowym na czubek brody. Piękny nokaut zakończył piękną walkę, a Łukasz zrobił kolejny krok w górę.
Poza tym witam się z kolegami - od dawna jestem na portalu, dziś nadszedł czas na rejestrację i pierwszy komentarz :)
Zależy czego mistrza.Myślę,że na mistrzostwo Europy go stać.Gdyby miał silniejszy cios to walka by się dużo szybciej skonczyła.Boksersko to przewyższał Vovka o kilka klas,ale Ukrainiec mega ambitny i było gorąco w 6-7 rundzie.
Juz nawet grupa Tymex robi zdecydowanie lepsze gale niz grupa KP. Wasilewski naprawde powinien zrobić coś z matchmakingiem, mozna sciągnąc teoretycznie słabszych rywali ale wystarczy ze chcą boksować i wygrać i mozna zrobić dobre walki.