SZEREMETA DZIŚ BEZ BŁYSKU, ALE TO WYSTARCZYŁO NA FRANCILLETTE
Kamil Szeremeta (19-0, 4 KO) był faworytem pojedynku z Andrew Francillette (21-2-1, 5 KO) i udowodnił dziś na ringu we francuskiej miejscowości Grande Synthe, że jest od reprezentanta gospodarzy pięściarzem znacznie lepszym. Choć wydaje się, że takich zawodników jak on powinien kończyć przed czasem.
Walka miała otworzyć Szeremecie furtkę do naprawdę ciekawych pojedynków, ale perspektywa ta bynajmniej nie usztywniła Kamila. Polak od początku był aktywyny, wywierając na swoim oponencie efektywną presję. Bił zarówno na korpus, jak i na górę, używał ciosów prostych i sierpowych. Francuz zaś boksował na wstecznym, koncentrując się głównie na obronie i sporadczynych lewych prostych.
Po kilku minutach rywalizacji można było mieć wrażenie, że Francillette nie będzie w stanie podjąć z naszym pięściarzem wyrównanej walki. Odbiegał on od Szeremety właściwie w każdym aspekcie pięściarskiego rzemiosła i wydawało się kwestią czasu, kiedy skończy ten pojedynek na deskach. Kamil chyba też to czuł, bo w piątej rundzie zdarzyło mu się nieco zbyt mocno rozluźnić, przez co Francuz zaskoczył go groźnym prawym sierpowym. Ale to był tylko epizod. Nie było wątpliwości, że Polak nadal w pełni kontroluje ringowe wydarzenia i to on kradnie kolejne starcia.
ESPN: KAMIL SZEREMETA PRAWDOPODOBNYM RYWALEM GOŁOWKINA! >>>
Walka była kompletnie jednostronna mniej więcej do połowy dystansu. Od siódmej rundy pojedynek jednak trochę się wyrównał. Szeremeta nieco zwolnił, zaś zachęcony tym Francuz wreszcie zaczął być aktywniejszy. Wprawdzie jego akcje były czytelne i rzadko zaskakiwały Kamila, ale dawały już sędziom szansę do gospodarskiego punktowania. Niestety, w ostatniej fazie pojedynku nie było lepiej - Polak złapał "zadyszkę", spadła intensywność jego działań, przez co znając wyjazdowe standardy mimo wszystko o werdykt trochę drżeliśmy. Na szczeście sędziowie punktowi zrobili swoje i zgodnie (120-108, 117-112, 117-112) wskazali na wygraną Szeremety. Występ Kamila dość przeciętny, ale najważniejsze, że pas zostaje w Polsce.
120-108 doprawdy?
Polak wyglądał bardzo dobrze tylko w początkowej fazie gdzie Francuz był jeszcze wystraszony bądź spięty (?) i zapomniał że przyjechał boksować a nie uciekać po ringu.
Później było raz lepiej raz gorzej.
Ogólnie w pewnym momencie za dużo szukania mocnych uderzeń gdy się takowego nie posiada i to bez poparcia tego pracą nóg czy timingiem. Ewidentne wypompowanie i spadek dynamiki i siły w środkowej części walki. Dobrze że starczyło na powrót w końcowych rundach (oprócz 11).
Biorąc pod uwagę jakiego cieniasa robili z Francuza wszyscy jak leci to nie wiem czy taki występ bardziej na plus czy minus? Niech będzie że na plus bo to uczciwa wygrana i pas został obroniony natomiast wyższy poziom czy wspominanie o rychłej walce z czubem budzi kontrowersje.
Ogólnie wyglądał dobrze z każdą rundą, do ósmej wytrzymałem... tak mnie uśpił! :)
Większym talentem wykazał się Wasilewski dzięki czemu punktacja sędziów była o.k.
Te reklamy na plecach też mi się rzuciły w oczy, ale zapomniałem o tym wspomnieć. Faktycznie na tym poziomie to kompromitacja!
To nie jest lokalna pseudo gala i bitka januszy w jakimś Dzierżoniowie czy innym Pierdziszowie!
Tylko jakby nie było walka o tytuł ME!
Nie wiem kto jest promotorem i sponsorem Szeremety, bokser z niego całkiem całkiem, ale sztab organizatorski to już prowizorka...