WASHINGTON: WALKA Z KOWNACKIM Z RODZAJU BYĆ ALBO NIE BYĆ
Gerald Washington (19-2-1, 12 KO) zdaje sobie sprawę z tego, że ewentualna porażka z Adamem Kownackim (18-0, 14 KO) za kilka godzin na dobre może odsunąć go od poważnych walk. Dlatego obiecuje, że da z siebie wszystko.
Blisko dwumetrowy osiłek z Kalifornii, niegdyś obiecujący gracz futbolu amerykańskiego, późno zajął się boksem, ale talent ruchowy w połączeniu z dobrymi warunkami fizycznymi doprowadziły go do walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Przegrał w piątej rundzie z Deontayem Wilderem, lecz przez pierwsze cztery radził sobie naprawdę dobrze. Ma na rozkładzie takich rywali jak Nagy Aguilera (PKT 8), Eddie Chambers (PKT 8) czy Ray Austin (KO 4). Zremisował też z Amirem Mansourem. Wie na czym polega boks i na pewno mocno się postawi Polakowi.
- Kownacki to silny, twardy i agresywny zawodnik. Na pewno na mnie ruszy i narzuci wysokie tempo. Wiem co mam robić i wszystko teraz zależy tak naprawdę ode mnie. Jestem na pewno dobrze przygotowany, bo miałem świetny obóz treningowy. Ciężko pracowałem i nie mogę się już doczekać walki. Znalazłem się w takiej sytuacji, że ten pojedynek jest dla mnie występem z rodzaju być albo nie być. Dlatego też dałem z siebie wszystko podczas przygotowań. Jeśli wygram, znów pójdę w górę, a marzy mi się mistrzostwo świata wagi ciężkiej - nie ukrywa blisko 37-letni Washington.