KELLY PAVLIK: TE DWIE WOJNY SPORO ZABIORĄ CANELO I GOŁOWKINOWI
Giennadij Gołowkin (38-1-1, 34 KO) i Saul Alvarez (51-1-2, 35 KO) stworzyli jedną z najwspanialszych rywalizacji w wadze średniej. Kilka lat wcześniej wielką gwiazdą tego limitu był Kelly Pavlik (40-2, 34 KO). Sławny "Duch" przekonuje, że dwie krwawe wojny wpłyną wkrótce na jednego i drugiego.
- W pierwszej walce dałem Canelo tylko trzy rundy. Zrobił jednak postępy, w rewanżu boksował znacznie lepiej, świetnie bił na korpus i nie miałbym pretensji o remis w ich drugiej walce, ale nieznacznie punktowałem na korzyść Alvareza. Jeśli dojdzie do ich trzeciej potyczki, prawdopodobnie dużo starszy Gołowkin przegra wyraźniej, ale i tak nie wiem, czy to dla Alvareza dobry pomysł. W tak brutalnych wojnach traci się bardzo dużo zdrowia. I choć Canelo nie padł przez dwadzieścia cztery rundy, to jednak przyjął sporo ciosów od kogoś tak mocno bijącego jak Gołowkin. To, że nie był liczony, wcale nie oznacza, że nie poniósł szkód. Jestem przekonany, że te dwie walki się na nim mocno odbiły i wkrótce możemy zobaczyć tego skutki. Oczywiście to działa w obie strony, lecz Gołowkin jest już u schyłku kariery. Alvarez wyglądał ostatnio dobrze, jednak nie miał mocnego przeciwnika. Nie zdziwię się natomiast, jeśli za dwie walki zaczną wychodzić powoli ciosy jakie zainkasował od Gołowkina. Takie rzeczy zostawiają coś na zawodniku i sporo mu odbierają - stwierdził Pavlik.
- Jeśli dojdzie do ich trzeciej walki, obejrzę to, ale nie nie chciałbym, by do niej doszło. Canelo ma wiele opcji i może balansować pomiędzy wagą średnią a super średnią - dodał.
Niespełna 37-letni Pavlik zostawia sobie otwartą furtkę na ewentualny powrót. Cały czas trenuje, ale przybrał też na masie mięśniowej i jak sam przyznał, dziś boksowałby już w kategorii cruiser. Poradził sobie jednak z problemem alkoholowym i rzucił palenie. Sprawa jest otwarta, choć Kelly'ego wcale tak bardzo na ring nie ciągnie. Po prostu zostawia to jako sprawę otwartą.
Krwawy to był obraz z tomografu głowy Canelo.
Czasem lepiej zostać lekko znokautowany niż przyjmować przez 12 rund.
Jak to powidział jeden z przeciwników GGG - jego lewego prostego nie da się przyjmować przez 12 rund.
Coś mi się wydaje że GGG biznesowo podszedł do tej walki i myślał bardziej o rewanżu niż o nokaucie.
Rewanż był dla niego mocno opłacalny biorąc pod uwagę że Canelo jest jednym z najbardziej kasowych bokserów.
Żal że GGG został dwa razy oszukany przez sędziów.
No ale czego spodziewać się po sędziach skoro w walce Canelo vs Floyd była taka punktacja:
C.J. Ross 114-114, (Draw)
Ale Canelo stal sie chyba mimowolnie niewolnikiem walk z GGG, bo teraz jego inne walki nie beda budzily raczej tak duzego zainteresowania.