KOROBOW: LUDZIE WIEDZĄ, KTO BYŁ LEPSZY - CHARLO: JESTEM NUMEREM 1
- Ludzie wiedzą, że go pobiłem i to ja powinienem wygrać - żali się Matt Korobow (28-2, 14 KO), który przegrał na kartach sędziów z Jermallem Charlo (28-0, 21 KO), mistrzem WBC wagi średniej w wersji tymczasowej.
Pojedynek był równy. Obaj mieli swoje momenty, ale gdy zabrzmiał ostatni gong, dwóch sędziów punktowało 116:112, a trzeci w ogóle chyba przysnął, bo wyszło mu aż 119:108. Rosjanin czuje się pokrzywdzony takim werdyktem.
- Po wszystkim myślałem, że wygrałem. Pojedynek z całą pewnością mógł pójść również w moją stronę. Nie udało się zwyciężyć oficjalnie, ale ludzie wiedzą, kto tak naprawdę był lepszy. Pozostaję najbardziej unikanym pięściarzem świata, mam jednak nadzieję, że dzięki postawie w tej walce doczekam się jeszcze jednej mistrzowskiej szansy - dodał Korobow.
- To rzeczywiście była trudna przeprawa, ale nie ma szans, bym mógł to przegrać. Już dawno nie wychodziłem do dwunastej rundy, w dodatku z kimś, kto wymieniał ze mną do końca mocne ciosy. Dzięki temu doświadczeniu będę jeszcze lepszy w kolejnych startach. Korobow to poukładany bokser, który sprawił, że i ja zacząłem lepiej boksować. Wciąż uważam się za najlepszego zawodnika świata w wadze średniej i potrzebuję tylko okazji, by móc to udowodnić - stwierdził z kolei sam Charlo.
W myśl wcześniejszych postanowień federacji WBC kolejnym rywalem Amerykanina powinien być teraz Giennadij Gołowkin (38-1-1, 34 KO).