ADONIS STEVENSON WYBUDZONY ZE ŚPIĄCZKI FARMAKOLOGICZNEJ
Były mistrz WBC w wadze półciężkiej Adonis Stevenson (29-2-1, 24 KO) został wyprowadzony ze stanu śpiączki farmakologicznej - poinformowały rosyjskie media, powołując się na źródła kanadyjskie.
Pierwszego grudnia Stevenson został znokautowany na gali w Quebecu w jedenastej rundzie przez Aleksandra Gwozdyka (16-0, 13 KO). Po walce trafił do szpitala, gdzie ze względu na możliwy wylew krwi do mózgu wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
Z medialnych doniesień wynika, że "Superman" otworzył już oczy i zdołał nawiązać kontakt z bliskimi. Jego stan jest oceniany na stabilny i daje mu się szanse na częściowe wyzdrowienie. Ale 41-latek ma ponoć sparaliżowaną prawą część ciała.
Walka z Gwozdykiem była dla Stevensona dziesiątą w obronie tytułu WBC. Pas zdobył w czerwcu 2013 roku, nokautując już w pierwszej rundzie Chada Dawsona.
Moja ciocia miała sparaliżowaną jedną stronę ciała po udarze, to już z łóżka się nie podniosła.
Chylę czoła dla Stevensona za waleczność, no ale ostro za to przypłacił.
Teraz pomyśleć co by Gwoździk z takim Fonfara zrobił, bo przecież jak Fanfara by wygrał to mógłby być na miejscu Stevensona - a lubi wyłapywać ciosy.
Jeśli to prawda z tym paraliżem to musi być straszny cios dla supermena, jeszcze niecałe 3 tyg temu był mistrzem świata LHW, 1 grudnia wychodzi do ringu, przegrywa ale po walce przytomny a tu nagle budzi sie kilkanaście dni poźniej i sparalizowana połowa ciała. Masakra jakaś
Co masz na myśli pisząc "zła karma"?
Tak na szybko taki link, ale parę źródeł o tym pisało:
http://weszlo.com/2017/04/12/bil-znecal-sie-zmuszal-prostytucji-ciemna-strona-mistrza-swiata-ktorym-powalczy-fonfara/
Data: 18-12-2018 10:55:49
Najważniejsze że żyje.
- Co to za życie jak jesteś przykuty do łóżka i muszą ci dupe podcierać.
Straszny los, wole być biednym durniem ale się samemu poruszać
No chyba że jest szansa na wyleczenie tego choc z uszkodzeniami mózgu nie ma żartów, zobacz co się z Schumacherem stało - warzywo, a zjeżdżał na nartach i przydzwonił w kamień, nawet kask mu nie pomógł który na sobie miał.
Sam czułem do niego odrazę, bo wiedziałem czym zajmował się zanim trafił za kraty...ale chyba nie mam prawa wydawać osądów, skoro życie nie doświadczyło mnie nawet w ułamku tak, jak jego.
Z podlinkowanego przez ciebie artykułu "Historia Adonisa Stevensona jest jeszcze lepsza i do tego tak pokręcona, że aż dziwne, iż kończy się happy-endem." - dziś już wiemy, że wcale nie kończy się happy-endem.