Tuż przed świętami pod gwiazdkę kibice dostaną prezent w postaci rewanżu pomiędzy Dillianem Whyte'em (24-1, 17 KO) a Dereckiem Chisorą (29-8, 21 KO). Tej walce szczególnie uważnie będzie się przyglądał Aleksander Usyk (16-0, 12 KO), który może być kolejnym rywalem dla lepszego z tej dwójki.

Tony Bellew stawia na Deontaya Wildera (40-0, 39 KO), ale ma nadzieję, że to Tyson Fury (27-0, 19 KO) będzie górą w walce o pas WBC w wadze ciężkiej.

Najprawdopodobniej 22 grudnia lub 13 stycznia pierwszą walkę pod auspicjami Premier Boxing Champions stoczy Guillermo Rigondeaux (17-1, 11 KO).

Jermain Taylor (33-4-1, 20 KO) - dwukrotny mistrz świata wagi średniej, niestety nie potrafi sobie poradzić z problemami pozaringowymi i kolejny raz został aresztowany. To już jego drugie zatrzymanie w tym miesiącu.

Jak zwykle wygadany Anthony Mundine (48-9, 28 KO) straszył na konferencjach prasowych, był agresywny podczas ważenia, ale Jeff Horn (19-1-1, 13 KO) wyszedł do ringu i szybko zrobił swoją robotę.

Rob Brant (24-1, 16 KO) sprawił kilka tygodni temu niespodziankę pokonując Ryotę Muratę i odbierając mu pas WBA Regular wagi średniej. Zaraz potem podpisał kontrakt z grupą Top Rank i właśnie poznał szczegóły pierwszej obrony swojego trofeum.

- Wilder potrafi znokautować w każdym momencie, ale dotąd nie spotkał się z nikim, kto choćby zbliżał się bokserskim IQ do mojego zawodnika - przekonuje Ben Davison, szkoleniowiec Tysona Fury'ego (27-0, 19 KO), który już jutro zaatakuje Deontaya Wildera (40-0, 39 KO) i należący do niego pas federacji WBC wagi ciężkiej.

Tyson Fury (27-0, 19 KO) znany jest z tego, że prowadzi wojnę psychologiczną przed walką i w tym aspekcie nie ma sobie równych. Tak samo jest przy okazji starcia z Deontayem Wilderem (40-0, 39 KO), którego zdążył już wyprowadzić z równowagi.

Freddie Roach, który pomagał ostatnio Tysonowi Fury'emu (27-0, 19 KO) w treningach, twierdzi, że Deontay Wilder (40-0, 39 KO) będzie mocno zaskoczony formą Anglika.

Świeżo upieczony zawodowiec, a prywatnie brat Tysona, jest przekonany, że to właśnie on wróci do Anglii z pasem WBC.

Mówiąc o najwspanialszym powrocie w historii boksu myślimy raczej o wyczynie George'a Foremana, który w wieku blisko czterdziestu sześciu lat znokautował Michaela Moorera i został mistrzem świata WBA/IBF wagi ciężkiej. Ale jeśli Tyson Fury (27-0, 19 KO) pokona jutro w nocy Deontaya Wildera (40-0, 39 KO), zdaniem niektórych dokona jeszcze większej sztuki niż Foreman.

Zanim między linami pokażą się Wilder z Furym, wcześniej w innej ciekawej walce wagi ciężkiej naprzeciw siebie staną Luis Ortiz (29-1, 25 KO) oraz Travis Kauffman (32-2, 23 KO).

- Nie ma mowy o lekceważeniu tego chłopaka, ale nastawiam się na nokaut - nie ukrywa Adonis Stevenson (29-1-1, 24 KO), który jutrzejszej nocy podejdzie już do dziesiątej obrony pasa WBC wagi półciężkiej, mierząc się z championem WBC w wersji tymczasowej, Aleksandrem Gwozdykiem (15-0, 12 KO).

Gdy Tyson Fury (27-0, 19 KO) i Deontay Wilder (40-0, 39 KO) wyjdą na ceremonię ważenia, ich drużyny zostaną oddzielone, tak by uniknąć rozróby. To pokłosie przepychanek z konferencji prasowej.

Zgodnie z niedawnymi zapowiedziami David Price (22-6, 18 KO) wróci na ring 22 grudnia na gali Whyte-Chisora w Londynie. Jego rywalem w hali O2 Arena będzie Tom Little (10-6, 3 KO).