HAYE: CHCIAŁEM TYLKO SPRZEDAĆ WALKĘ, NIE MIAŁEM NIC DO BELLEW
David Haye stwierdził, że nigdy nic nie miał do Tony'ego Bellew, a jego kontrowersyjne wypowiedzi przed walkami z "Bomberem" miały na celu jedynie sprzedaż biletów i pakietów PPV.
Przed pierwszym pojedynkiem "Hayemaker" zapowiadał, że wyśle swojego rodaka do szpitala. - Zwykle chcę kogoś po prostu znokautować, ale tego gościa naprawdę chcę uszkodzić - mówił.
Teraz 38-latek przyznaje, że tak naprawdę nie miał tego na myśli.
- Nigdy nie miałem problemu z Tonym Bellew. Podczas promocji mówi się różne rzeczy, żeby uczynić walkę bardziej podniecającą, ale nigdy nie chciałem mu wyrządzić krzywdy. Przed pierwszym pojedynkiem musiałem grać rolę tego złego, bo nikt nie dawał Bellew szans. Musiałem więc narobić trochę hałasu, inaczej ludzie by tej walki nie obejrzeli - powiedział.
- Walka osiągnęła świetne wyniki PPV właśnie dlatego, że uderzyłem go na konferencji prasowej, trenowałem na jachcie w Miami i robiłem te różne szalone rzeczy - dodał.
W marcu ubiegłego roku debiutujący w wadze ciężkiej Bellew wygrał z Haye'em przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie. Do rewanżu doszło w maju br., a Bellew tym razem zwyciężył już w piątym starciu.
Obaj pięściarze są już na emeryturze.