NA POCZĄTKU ROKU CIEKAWA WALKA JENNINGSA Z RIVASEM
W wadze ciężkiej robi się coraz ciekawiej i to nie tylko na samym szczycie, ale również na zapleczu czołówki. Fajni zawodnicy są odważnie łączeni między sobą i testowani. Kolejny taki pojedynek odbędzie się 18 stycznia w Veronie.
Oscar Rivas (24-0, 17 KO) to ćwierćfinalista olimpijski, który czterema punktami przegrał z późniejszym złotym medalistą, świetnym Roberto Cammarelle. Włoch wygrywał na ringu olimpijskim w Pekinie wyraźnie z każdym poza właśnie Rivasem (9:5).
Kolumbijczyk najpierw przystąpi 1 grudnia w Quebec City do obrony tytułu mistrza Ameryki Północnej (NABF) wagi ciężkiej w konfrontacji z Fabio Maldonado (26-0, 25 KO). Brazylijczyk straszy rekordem, ale w rzeczywistości nie powinien być większym zagrożeniem dla Oscara. A jeśli obędzie się bez kontuzji, tuż po kolejnej wygranej Rivas rozpocznie przygotowania do starcia z byłym pretendent do tytułu mistrza świata wszechwag, Bryantem Jenningsem (24-2, 14 KO).
Obchodzący niedawno 34. urodziny wojownik z Filadelfii po porażkach z Kliczką i Ortizem podpisał kontrakt promotorski z grupą Top Rank. Odbudował swoją pozycję pięcioma zwycięstwami, w tym czterema przed czasem. W połowie sierpnia zastopował w dziewiątej rundzie Aleksandra Dimitrenkę i ma nadzieję, że kolejna wygrana nad Rivasem doprowadzi go do drugiej mistrzowskiej szansy.
- Od dawna czekałem na taką szansę. Jennings to świetny zawodnik, światowa czołówka i liczyłem na starcie z kim takim jak on. Pora na prawdziwe wyzwania - mówi Rivas.
Rivasa widziałem raz czy dwa, m.in jak wycierał Abellem ring. Gość niski jak na HW, ale z ciężkimi łapami, dobre wyszkolenie techniczne rzecz jasna.
Jenningsa każdy zna, zebrał ogromne doświadczenie, ma swój niewygodny styl.
Przyznam, nie mam faworyta..