ARSLAN TYLKO ZREMISOWAŁ Z SEFERIM, KRASNIQI OBRONIŁ PAS EBU
Firat Arslan (44-8-3, 29 KO) wydawał się być zdecydowanym faworytem pojedynku z Seferem Seferim (23-2-1, 21 KO), tymczasem ostatni rywal Tysona Fury'ego nie tylko mu się postawił, ale też zdołał doprowadzić do remisu.
Arslan podkreśla, że jego marzeniem jest zostanie najstarszym mistrzem świata w historii, ale wczorajsza potyczka w Goeppingen raczej go od tych planów oddaliła. Pojedynek był wyrównany, a obaj pięściarze mieli w nim swoje dobre momenty. Ostatecznie sędziowie nie potrafili wskazać lepszego - punktacja brzmiała 115-113 Arslan, oraz dwukrotnie 114-114.
- Większość ekspertów twierdzi, że to ja byłem lepszy. Czuję się jak zwycięzca - grzmiał po ostatnim gongu Arslan.
Tymczasem w Dessau Robin Krasniqi (49-5, 17 KO) po raz pierwszy skutecznie obronił pas mistrza Europy kategorii super średniej, pokonując jednogłośną decyzją sędziów (116-110, 116-111, 120-107) Hiszpana Ronny'ego Landaetę (16-1, 10 KO).
#LetsGoChamp to chyba całkiem dobry biznes, po co go psuć niepotrzebną porażką w ringu :)