MILLER: MUSZĘ POKONAĆ JAKIEGOŚ BRYTYJCZYKA
Jarrell Miller (22-0-1, 19 KO) podkreśla, że chce odnieść zwycięstwa nad jakimś pięściarzem z Wielkiej Brytanii, najlepiej nad Dillianem Whyte'em (24-1, 17 KO).
Amerykanin wyjaśnia, że wygrana nad Brytyjczykiem wypromuje jego nazwiska na tamtym rynku i przybliży go do upragnionej potyczki ze zunifikowanym mistrzem wagi ciężkiej Anthonym Joshuą (22-0, 21 KO).
- Muszę pokonać jakiegoś Brytyjczyka. Kiedy to zrobię, wiele się zmieni. Walka ze mną to duże ryzyko przy małej nagrodzie, dlatego rywale szukają wymówek. A kibice to kupują - powiedział Miller, który w ubiegłym miesiącu znokautował w drugiej rundzie Tomasza Adamka.
- Nie boję się Dilliana, w ogóle nie boję się żadnego człowieka. Jeśli Joshua nie jest gotowy ze mną walczyć, to skopię tyłek Dillianowi. To pomoże zbudować mi renomę w Wielkiej Brytanii. Whyte to klaun. Wygrał z Lucasem Browne'em i to by było na tyle. Ma jakieś urojenia, skoro wyzywa ludzi od gnojków. Ja w trzech kolejnych walkach boksowałem z pretendentami do tytułu mistrzowskiego - dodał.
Miller stoczy kolejną walkę w nocy z soboty na niedzielę w Mulvane w Kansas. Jego rywalem będzie Bogdan Dinu (18-0, 14 KO). Transmisję przeprowadzi TVP Sport.
Poceciałbyś na jego miejscu do Bługarii?
On pewnie nie wie gdzie to jest...
Wyjazd do takiej paszczy lwa może się skończyć np. rozpoczęciem walki dużo przed czasem lub po czasie.
Grzegorz Proksa tak bodaj w Hiszpanii miał, gdy jego walka rozpoczeła się o wiele później niż planowana.
Z Dillianem Whyte'em byłoby ciekawie !
Ja bym chętnie z któryś z nim Usyka zobaczył.
Słuszna uwaga, mógł z Pulevem potwierdzić swoją renomę i zdobyć pozycje obowiązkowego w IBF.
Zapytaj może Millera,czemu zrezygnował z tej walki.Nawet w Bułgarii powinien go skonczyć przed czasem...Zamiast Whyta,pewnie będzie Allen,albo jeszcze ktoś słabszy.