GARDZIELIK WYPUNKTOWAŁ BYŁEGO RYWALA JONAKA
Nie udało się Damianowi Jonakowi, nie udało również Kamilowi Gardzielikowi (9-0, 3 KO). Pięściarz z Konina w głównej atrakcji wieczoru dzisiejszej gali w Koninie był w pewnym momencie bliski przełamania Marcosa Jesusa Cornejo (19-5, 18 KO), ale ostatecznie musiał zadowolić się wygraną na punkty.
Pierwsze minuty były bardzo spokojne, widać było, że Kamil ma do swojego doświadczonego oponenta sporo szacunku. Była to jednak cisza przed burzą. Gardzielik równo z gongiem kończącym pierwszą rundę wystrzelił krótkim prawym podbródkowym i pięściarz z Argentyny zapoznał się z matą ringu. W starciu drugim trwało polowanie na zwierzynę, Polak metodycznie rozbijał swojego oponenta ciosami sierpowymi, ten jednak rozpaczliwie utrzymywał się na nogach.
W trzeciej rundzie Cornejo ponownie wylądował na macie ringu, ale sędzia Kromka nie zdecydował się na liczenie, choć wydawało się, że Argentyńczyk upadł po ciosie. Polak kontynuował ataki, ale choć Marcos był nad przepaścią, ostatecznie przetrwał kryzysowe momenty. W kolejnych rundach Kamil dość nieoczekiwanie zwolnił tempo. Niejednokrotnie wydawało się, że Gardzielik przyspieszając może zakończyć walkę przed czasem, jednak zawodnik z Konina w kluczowych momentach zdejmował nogę z gazu i dawał pięściarzowi z Argentyny szansę na powrót do gry. Taki scenariusz oglądaliśmy właściwie już do ostatniego gongu. Ostatecznie po ośmiu rundach o zwycięstwie Gardzielika zadecydowali sędziowie, którzy wypunktowali walkę jednomyślnie 80-71 na jego korzyść.