RAY LEONARD: JOSHUA MUSI WALCZYĆ W USA
Słynny "Sugar" Ray Leonard, były mistrz pięciu kategorii wagowych, uważa, że Anthony Joshua (22-0, 21 KO) musi walczyć w Stanach Zjednoczonych, jeśli chce być globalną gwiazdą.
29-letni Brytyjczyk wszystkie dotychczasowe walki zawodowe stoczył w ojczyźnie. Także jego najbliższy występ będzie miał miejsce w Wielkiej Brytanii - 13 kwietnia Joshua zmierzy się z nieznanym jeszcze rywalem na stadionie Wembley w Londynie.
- Wszystko sprowadza się do tego, czego chce i w co wierzy Joshua. Trzeba by go zapytać, kim chce być, jak chce być zapamiętany. Chce być pamiętany tylko tutaj czy na całym świecie? Jestem pewien, że na świecie. W Ameryce ludzie znają jego nazwisko, ale nie wszyscy go widzieli. Jest tam dużo kibiców boksu, miliony, ale nie mieli jeszcze okazji przekonać się, na co go stać. W Wielkiej Brytanii robi swoje, musi to jednak powtórzyć też w Ameryce. To jest klucz - powiedział Leonard.
W swojej ostatniej walce, która miała miejsce 22 września na Wembley, Joshua zastopował w siódmej rundzie Aleksandra Powietkina. Obronił tym samym pasy WBA, WBO, IBF oraz IBO w wadze ciężkiej.
Co by się nie okazało że lekko zamroczony gospodarz dostaje dodatkowy czas po rundzie w której leżał.
Tak jak to miało miejsce w walce z Ortizem.
Zarzucić mi sympatyzowniem z copem no bez jjaj. Wielokrotnie cisnąłem mu za jego chamstwo
W końcu im się znudzi AJ ,albo uznają że nie jest to już modne.
W USA jest 6 razy więcej ludzi niz w GB no i dochodzi do tego Ameryka płd. jak i Japonia ,Korea.
To co dzieje sie w USA ma większe oddziaływanie na resztę świata (prócz ich Soccera ;))...niz to co jest w "antycznej" Europie.
W USA byłoby mu sie ciezko przebić, przez NFL,Hokej,UFC,NBA i resztę ich sportów. To co tutaj juz było napisane HW w USA obecnie lezy i nie ma zbytniego zainteresowanie w porównaniu do lat 90-tych ,wiec sukces marketingowy AJ raczej mu tam nie groził.
Lepiej być duza ryba i małym stawie niż w morzu...i mięć za sobą publiczność i sędziów...
Kibice boksu w Stanach, szczególne HW z lat 90, nagle nie poumierali. Oni dalej żyją, czekając na piesciarza, który obudzi w nich dawne emocje. W USA ciągle jest wiele pieniędzy do wyciągnięcia z boksu, co dobitnie pokazał Floyd. Ok, wiem, "Money" jest wyjątkowy, w tym co robi. AJ raczej nie ma papierów, na to, żeby zarabiać po 300 milionów za walkę, ale na pewno stać go na to, aby zyskać pół milionową rzesze kibiców, która byłaby skłonna do zakupu PPV.
Nikt nie mówi, że to jest łatwe zadanie, ale na pewno wykonalne. Musiałby przede wszystkim zacząć walczyć w Stanach. Oczywiście ewentualna walka z Wilderm, również musiałaby się tam odbyć. No i Josh musiałby ją zwyciężyć, co byłoby niezwykle trudnym zadaniem. Następnie co byłoby zalecane, to powrót w określonych sytuacjach do dawnego stylu. Chociaż w ostatnich walkach Brytyjczyk pokazuje, że jest lepszym piesciarzem, to niesty stał się zbytnio zachowawczy, co troszeczkę psuje widowisko, a to w Stanach nie przejdzie. Resztę rzeczy już posiada, czyli świetnego promotora, prezencję i to "coś", co przyciąga uwagę do niego.
Przy czym poza meksykaninami, wielkimi gwiazdami na rynku w USA obcokrajowcy nie zostawali. Wyjątkiem był tutaj Pac, ale on również bazowal na meksykańskiej publice.
Lewis będąc jednym z najlepszych HW w historii u nich się nie przebil, tak samo jak bracia Kliczko i można przypuszczać, że AJ również się nie przebije.
W czasach kiedy walczył Lewis, Amerykanie mieli Tysona, Hollyfielda, Bowe i kilku innych mniej popularnych, ale przynajmniej przyzwoitych pięściarzy. Ciężko zatem było przebić się rywalowi z Wysp Brytyjskich. Ponadto Lennox, przy całym szacunku do niego, nie oferował w ringu fajerwerków. W odróżnieniu od niego AJ potrafi walczyć widowiskowo, w dodatku posiada Hearna i potężne wsparcie DAZN. Jak dla mnie, mają szansę na sukces w Ameryce, ale muszą coś już zacząć czynić w tym kierunku.
O ile pokona Millera, Widera i Kownasia...oby nie... to co dalej? ...tam nie ma z kim walczyć.
Dwóch średnich boksersko murzynów i Polak z nadwagą (nic mu nie ujmując)....to się nie raczej nie sprzeda.
Wtedy właśnie było łatwiej, bo mogłeś wyjść do dużych nazwisk i wygrywając z nimi zdobywał publikę. Spójrz na przykład Pacmana, pobił Moralesa, Barrere, Marqueza i stał się mega rozpoznawalny.
Na kimś trzeba zbudować ta rozpoznawalność, szczególnie gdy jesteś obcokrajowcy.