ZNANY BOKSER ZABITY PRZEZ... ROGALA (WIDEO)
Nie żyje Mario Melo (21-9, 17 KO), były pretendent do tytułu mistrza świata wagi półciężkiej. Trzeba dodać, że to jeden z najbardziej absurdalnych wypadków w ostatnich latach.
Argentyńczyk był numerem jeden w swoim kraju w wadze półciężkiej, pokonując między innymi dwukrotnie późniejszego mistrza kategorii cruiser, Nestora Hipolito Giovanniniego.
56-letni Melo brał udział w konkursie... jedzenia rogalików na czas. Przy trzecim rogalu zakrztusił się. Szybko udzielono mu pomocy, odwieziono do szpitala, lecz dawny wojownik zmarł w tych nieprawdopodobnych okolicznościach. Wszystko rozegrało się w minioną niedzielę.
Mocno bijący argentyński mańkut najważniejszą walkę w karierze stoczył pod koniec kwietnia 1990 roku, gdy zaatakował znakomitego Michaela Moorera i należący do niego pas WBO w limicie 79,4 kg. Siejący wówczas postrach Amerykanin znokautował go wtedy w niespełna dwie minuty. Poniżej przypominamy Wam ich krótki pojedynek.
Szkoda chłopa,pokój jego duszy
Nieprawda. Spójrz, kto w ciężkiej boksował o wbo wtedy chociażby, a kto o wbf.
Po co pierdzielisz bzdury. WBO było normalnie uznawane jak dziś i sankcjonowane w pojedynkach unifikacyjnych. Mistrzami w tamtych latach byli najlepsi w swoich wagach a WBF to gówno o które walczy czwarta dziesiątka rankingów a nawet piąta