FURY PO PORAŻCE Z PULEWEM: ROZCIĘCIE ODBIŁO SIĘ NA MOJEJ POSTAWIE
Hughie Fury (21-2, 11 KO), który przegrał w sobotni wieczór w Sofii z Kubratem Pulewem (26-1, 13 KO), stwierdził, że kontuzja łuku brwiowego miała duży wpływ na jego dyspozycję w ringu.
Rozcięcie nad lewym okiem Anglika pojawiło się już w drugiej rundzie.
- To nie był mój wieczór. Rana sprzed kilku tygodni się otworzyła i odbiło się to na mojej postawie. Dałem z siebie jednak wszystko, przeboksowałem pełne dwanaście rund i byłem bliski wygranej - powiedział pokonany.
- Hughie doznał rozcięcia już przed walką. Dwa tygodnie temu lekarze go pozszywali, mówili, że rana się zagoi, ale najwyraźniej tak się nie stało. Pulew trafił go lewym prostym i rana się otworzyła. Od tego momentu miał pod górkę. Jestem dumny z syna - walczył na wyjeździe i miał kontuzję, ale i tak wytrzymał pełny dystans. Gdyby nie to rozcięcie, wynik byłby inny - stwierdził z kolei Peter Fury, ojciec i trener 24-letniego pięściarza.
Pokonując Fury'ego, Pulew zapewnił sobie prawo do walki o pas IBF w wadze ciężkiej, który dzierży w tej chwili Anthony Joshua (22-0, 21 KO).
Na pewno kontuzja była bardzo nieprzyjemna i niewygodna + zdarzyła się w kiepskim momencie ale... Narożnik wykonał świetną robotę i sytuację po 2 rundach mieli opanowaną na tyle że Fury nie może tłumaczyć swojej całej postawy tym jednym czynnikiem.
Niby Fury wyglądal w pierwszych rundach lepiej ale chyba tylko szaleniec pomyśli że Kubrat mając tyle do wygrania nie zmieniłby czegoś w swoim boksie przez 12 rund.
Tak naprawdę to zabrakło znacznie więcej niż szczęścia. Kubrat był w tej walce silniejszy, sprytniejszy, mocniej i ostrzej bił i znacznie lepiej dobierał ciosy. No i bił na głowę Fury'ego kondycją i formą mimo 13 lat różnicy. Taktycznie też znacznie lepiej to rozegrał.
Tego wszystkiego rozcięcie nie spowodowało. Swoją rolę oczywiście odegrało i to zrozumiałe że tak to będą przedstawiać ale wg mnie to mają wiele do przemyśleń.
No i oprócz kilku odpowiedzi powstało też kilka pytań. Czy to Hughie jest taki słaby że Peter nic z niego nie może wykrzesać czy to Peter nie jest wcale takim geniuszem za jakiego ma się go po wygranej Tysona. Bo próbować zrobić z swojego syna kogoś na miarę Tysona przy zupełnie innych znacznie gorszych parametrach to nie jest jakiś genialny pomysł. Może wcale tak kapitalnym szkoleniowcem wcale nie jest. Często ludzie zarzucają że trenerzy szkolą zawodników na jedne kopyto (Sanchez, Łapin) ale o ile zdaje to egzamin jest ok. Gorzej jak nie zdaje i tak to trochę wyglądało choć oczywiście to tylko luźne przemyślenia.
Największą rolę odegrał w sumie słaby Hughie.
A niby dlaczego? Przecież narożnik świetnie poradził sobie z kontuzją i mimo że Pulev tego miejsca nie oszczędzał facet w późniejszym etapie walki nie krwawił.
Nie zmieniło to obrazu walki w którym Fury został zepchnięty pod liny, zapomniał o jabie i pracy nóg i nie wiedzieć czemu szukał pojedynczej bomby będąc zawodnikiem który bije co najwyżej przeciętnie. Oprócz kilku przebłysków Fury nie robił nic sensownego. Przestał uderzać, chował się w narożnik gdzie polował na jedno trafienie i tyle. Czasami jeszcze klinczował i próbował nieudolnie pajacować.
Szanse były. Kontuzja była nieprzyjemna ale jak dla mnie to sytuacja spokojnie była do ogarnięcia tyle że Kubrat narzucił Fury'emu swoje warunki stąd taki a nie inny obraz walki. Niewykluczone że byłoby podobnie gdyby rozcięcia nie było bo Kubrat musiałby zacząć mocniej naciskać a tego Fury dobrze nie znosił.
Pomijam fakt kondycji itd.
Na poziomie Top 10 do którego Pulev należy od lat takie rzeczy to powinna być podstawa.
Pytanie na ile ograniczyła go wpadka dopingowa. Może to swoją rolę w tym odegrało. Ma facet trenera od przygotowania fizycznego a wypompowany po paru zrywach na tyle że obija się o liny i liczy na cud.
Jeśli ogarną ten temat mogą zajmować się resztą tj ułożeniem go jako zawodnika pod jego atuty. Udawanie Tysona wychodzi im średnio bo ani Hughie nie jest tak wielki ani tak silny i bystry chyba też nie. Nogi i sprawnie działająca lewa ręka zamiast tych milionów ruchów które wykonuje by nie dać się trafiać. Może w jego przypadku bardziej klasyczne podejście byłoby lepsze.
Ale coś chyba jest na rzeczy skoro facet w takiej rozsypce już 2 razy został wystawiony na czołówkę i "ścięcie"
Może wiedzą że wyżej nie podskoczą.
Grzegorz nie widzący na jedno oko próbował jednym ciosem skończyć walkę.
Fakt że parł do przodu ale wyglądało to dramatycznie przez to błędne założenie - wygrać walkę jednym ciosem.
W rewanżu po prostu znęcał się nad Hopem.
Moim zdaniem on tej walki nie wytrzymał kondycyjnie, dużo było przepychanki, a Pulev to kawał chłopa, który w klinczach potrafi zmeczyc, szczególnie tak watlego zawodnika. Hughie cofal się na liny, bo tam mógł złapać oddech i chwilę odpocząć. Takie miałem wrażenie w trakcie walki.
Z Parkerem wyglądał znacznie lepiej, był zdecydowanie aktywniejszy, więcej się ruszał, zadawał więcej ciosów, a tu kupa, może się przetrenowal.