CZERKASZYN: TEAM CALLUMA SMITHA CHCIAŁ, ŻEBYM ZOSTAŁ DŁUŻEJ (WYWIAD)
- Ja myślę, że idzie to w odpowiednim kierunku. Media są u mnie oczywiście na drugim planie, bo przede wszystkim trzeba pokazywać dobry boks, dobre walki, żeby nie być napompowanym, a pokazywać umiejętności. Lecz jeśli do tego umiesz porozmawiać, promować siebie, warto to robić. Promocja jest ważna - mówi w dłuższej rozmowie z BOKSER.ORG Fiodor Czerkaszyn (10-0, 7 KO), tegoroczny nabytek Knockout Promotions, który w najbliższą sobotę zawalczy na gali w Zakopanem z Bartłomiejem Grafką (21-31-3, 10 KO).
Z podopiecznym Fiodora Łapina porozmawialiśmy m.in. o starciu z Grafką, jego wyjeździe do Wielkiej Brytanii na sparingi z Callumem Smithem, Zachem Parkerem, zbliżających się walkach jego kolegów Krzysztofów: Włodarczyka i Głowackiego, promocji pojedynków przez samych pięściarzy, mediach społecznościowych. Serdecznie zapraszamy do przeczytania naszego wywiadu.
- Zakończyłeś już w pełni przygotowania do walki w Zakopanem, czy jeszcze zostały jakieś treningi? (rozmowa przeprowadzona w poniedziałek 1 października)
Tak, można powiedzieć, że od tygodnia łapiemy luz – jeden trening dziennie, tak korekcyjnie pilnujemy wagi, a takie ciężkie treningi zostały w tle, za mną. Szykujemy się już na ważenie.
- Te przygotowania były również połączone z wyjazdem do Wielkiej Brytanii, tam miałeś fajny etap sparingów. Jak dużo dał ci ten wyjazd?
Ja już od czerwca, kiedy miałem swoją ostatnią walkę, byłem cały czas w treningu. Pojechałem tylko na kilka dni w swoje strony, by załatwić kilka spraw związanych ze studiami, a tak to od tamtej pory ciągle szlifujemy technikę, poprawiamy błędy. Potem udało się wyjechać na pierwszy obóz w góry do Zakopanego, to był taki dla mnie pierwszy wyjazd – było sporo biegów, siły, trzy treningi dziennie, dyscyplina. A na koniec wyjazd na sparingi do Anglii, mega sprawa, mogłem posparować m.in. z Callumem Smithem. Fajnie być w takiej atmosferze, zobaczyć to wszystko – jak oni trenują, jak idą ich przygotowania. Oprócz Calluma udało się posparować z innymi pięściarzami, którzy także prężnie działają w Anglii, są prospektami. Zwiedziliśmy trzy-cztery gymy, takie wyjazdy dają bardzo dużo, rozwijamy się przez to, widzimy nad czym trzeba popracować – co jest dobre, a co złe w naszym boksie. Niezależnie od walki, bo ja nie ukrywam, że chciałbym nawet po pojedynku nie odpoczywać, a jak najszybciej wrócić do treningów, może uda się jeszcze zorganizować jakieś wyjazdy ze strony promotorów naszej grupy.
- Czytałem duży wywiad Huberta Kęski z tobą i dowiedziałem się z niego, że dostałeś propozycję od samego Grovesa, żebyś z nim posparował.
Tak, dokładnie. O to chodziło, że mój menadżer Mariusz, który pomagał przy organizacji tego wyjazdu, pisał do ludzi Calluma Smitha, Grovesa, De Geale’a – do ich menadżerów, trenerów. I jak jechaliśmy do Anglii to trener Grovesa odpisał, że dziękuje, ale nie, bo mają dużo sparingpartnerów. Przyjechaliśmy tam – najpierw Birmingham, potem Manchester, posparowaliśmy. I tak, jak w Polsce, wszyscy zawodnicy się raczej znają, wiedzą kto gdzie trenuje, sparuje, tak podobnie jest w Anglii. I potem pisali do Mariusza, czy mógłby ten Ukrainiec przyjechać i posparować z Grovesem, ale my już byliśmy w Warszawie, nie było sensu lecieć. Trener Gallagher, szkoleniowiec Calluma, bardzo chciał, żebyśmy jeszcze zostali parę tygodni na sparingi, bo troszeczkę pasowałem stylem. Nie udało się, bo też Kamil Szeremeta szykował się na swoją walkę w Łomży, Krzysiek Głowacki podobnie, a bez trenera bez sensu tam siedzieć. Tak więc wróciliśmy tutaj i właśnie w Warszawie miałem fajnego sparingpartnera z Ukrainy, ściągnąłem takiego bardzo dobrego chłopaka, pomógł mi w przygotowaniach. Teraz przyszedł czas na walkę.
- Oglądałeś walkę Smitha z Grovesem?
Tak, oczywiście, że oglądałem.
- Byłeś zaskoczony przebiegiem?
Troszeczkę się zdziwiłem, bo powiem ci, że myślałem, że Groves będzie faworytem, a tutaj Smith kontrolował walkę, przewyższał go chyba również psychologicznie, był na wyższym poziomie pod tym względem. Wcale się nie spieszył, dobry dystans, wsadzał te ciosy tam, gdzie trzeba. Widać, że praca z trenerem podczas przygotowań była naprawdę świetna, podejście było odpowiednie.
- Sparowałeś ze wspomnianym Smithem, z innymi pięściarzami, trenujesz z Kamilem Szeremetą, pomagałeś mu w przygotowaniach. Każdy ma inny styl. Dla ciebie świetnie, bo możesz się sprawdzić z różnymi stylami.
Akurat z Kamilem nie sparowałem przed ostatnią walką, on miał innych sparingpartnerów. Ja przez kilka dni sparowałem z Pawłem Stępniem przed Łomżą. A tak to oczywiście prawda, rozwijam się. Są różne style i dla mnie jest to ważne, że mogę zaadaptować się do tych stylów, sprawdzić się. Kamil to jeden styl, Callum Smith z zupełnie innym, Zach Parker, Paweł Stępień. Zaaklimatyzować się i szukać kluczy do każdego z nich.
- Bartek Grafka. Komplementujesz go w mediach, wspominasz o jego ambicji, woli walki. Wygrywał m.in. z Głażewskim, byłym zawodnikiem Sauerlanda Dustinem Dirksem. Podtrzymujesz zdanie, że to będzie najtrudniejszy jak dotąd rywal?
W boksie na pewno tak, bo w tajskim miałem sporo walk, również zawodowo – mam stoczonych około 20 takich pojedynków. Tam też miałem bardzo twardych zawodników. Przygotowuję się do każdej walki, do każdego rywala i przede wszystkim nie lekceważę ich. Tym bardziej takiego rywala, jakim jest Bartłomiej Grafka, który jest niezwykle twardy i gotowy w ringu na wszystko. Lubi walczyć, co pokazuje, że chłopak ma charakter i dla niego wszystko jedno kto stanie naprzeciw niego. Taki ktoś może dać dobrą walkę i nasz pojedynek może być ciekawy dla kibiców, widowiska.
- Jego bilans jest bardzo zdradliwy, bo ujemny, ale toczył dużo wyrównanych bojów. Ostatnia z Aleksem Streckim we wrześniu w Poznaniu zakończyła się jego przegraną, ale wiele osób uważa, że to właśnie Grafka powinien zostać ogłoszony zwycięzcą. Ile walk Grafki oglądałeś?
Parę walk obejrzałem, skupiałem się na tych ostatnich. Chciałem zobaczyć, jak zachowuje się w ringu. Ambitny, trzeba będzie na te ciosy sierpowe, które zadaje. Myślę, że ta walka będzie ciekawa – Grafka to nie jeden z tych, którzy szybką się przewracają. Wojownik - tak właśnie ja go traktuję.
- Tak spoglądam na kartę walk i myślę sobie, że wasz pojedynek może być najciekawszy. Ty nudy w ringu nie lubisz, Grafka też nie. W ringu może być wojna.
Będzie ciekawie. Oglądałem też jego walki wyjazdowe, miał pojedynek z takim Buatsim, z innymi mocnymi. I też idzie do końca, oni w niego trafiają, dostaje masę ciosów, a on dalej do przodu.
- Lubi wchodzić w półdystans, trzeba mu oddać. Tam jednak może nadziać się na twoje ciosy na korpus, jeden z twoich rywali ostatnio się o tym przekonał.
(śmiech) To wszystko zależy od przeciwnika, we wcześniejszych walkach się udało, mam nadzieję, że teraz też coś ciekawego pokażę.
- Myślisz, że uda się zorganizować tobie jeszcze kolejną walkę w tym roku, czy na czterech się skończy?
Bardzo chciałbym, ale jest taka sytuacja, że następna gala będzie 10 listopada w Gliwicach, „Główka” z trenerem będą w Stanach Zjednoczonych i myślę, że chyba się nie uda tam wystąpić. Ale nie wiem jeszcze do końca. Póki jest walka w Zakopanem to skupiam się na niej i nie wybiegam w przyszłość.
- Widujesz na gali Krzysztofa Włodarczyka, macie tego samego trenera i wystąpicie na jednej gali w sobotę. W jakiej formie jest „Diablo”?
Krzysiek jest bardzo dobrze przygotowany. Niedawno miał urodziny, skończył 37 lat i jak na swój wiek wygląda świetnie. Do swoich treningów podchodzi mądrze – sam go o to pytałem, mówił mi, że teraz wie, co dodać, co odjąć w przygotowaniach. Umie kontrolować swoje ciało, ma duże doświadczenie. Mogę powiedzieć z tego, co widziałem, Krzysztof jest zmotywowany i do każdego treningu się przykłada, wszystko robi na poważnie.
- Krzysztofa musiała podbudować również ta czerwcowa wygrana nad Duroudolą.
Tak jest, ta walka na pewno bardzo mu pomogła, poszedł w górę w rankingach i chyba też podbudował się wewnętrznie, psychicznie.
- Masz okazję spoglądać na przygotowania Krzysztofa Głowackiego do walki z Maksymem Własowem. Styl boksowania u Rosjanina jest zupełnie inny niż u „Główki”. Może mu sprawiać kłopoty?
Własow jest lotny na nogach, zadaje dużo ciosów. Można tak powiedzieć, że nie jest to standardowy styl pięściarza. Za to Krzysiek musi się po prostu trzymać swojego planu, ponieważ trener przygotował odpowiednia taktykę pod tę walkę. Musi robić swoje, nie wdawać się w ten styl Własowa i czekać na odpowiedni moment. Bo nie da się ukryć, że Krzysiek ma cios i ambitny charakter, przez który nie odpuści do ostatniej minuty. A dużo walk pokazało, że jest z wysokiej półki.
- Waga średnia jest dobrze obsadzona w Polsce. Mamy mistrza Europy Kamila Szeremetę, wrócił na dobre Damian Jonak. Jesteś ty, Robert Talarek i kilku innych zawodników. Śledzisz swoją kategorię, czy wolisz skupiać się tylko i wyłącznie na swoim najbliższym pojedynku?
Skupiam się na swoich walkach, nie wybiegam w przyszłość. Tu i teraz. Przede mną czwarta walka w tym roku.
- Te ostatnie walki kończyłeś szybciutko. Starcie z Grafką zakontraktowane jest na osiem rund i może potrwać o wiele dłużej. Dużo pracujecie w trenerem od przygotowania fizycznego nad kondycją, wydolnością?
Mamy trenera Pawła Gassera, który pomagał nam w treningach siłowych, był w Zakopanem. Wiadomo, dużo biegów. Na przygotowaniach są dni siłowe, sparingi, biegi. Wszystko po trochu, plan mamy ułożony. Jestem tak naprawdę jednym z tych zawodników, który dużo tej siłowni nigdy nie robił. Bardziej skupiam się na technice, lubię rozwijać się w takim kierunku. Ale wiem oczywiście, że siłownia jest również potrzebna, nie zapominam o tym. Robię to, co mówi jeden-drugi trener, moja drużyna.
- Twoi przyjaciele i rodzina na Ukrainie oglądają twoje walki? Czy dostawaliście z promotorem jakieś propozycje od osób związanych z boksem, by wystąpić na jednej z gal na Ukrainie? Chciałbyś tego?
Rodzina i przyjaciele bardzo wspierają! Na razie propozycji nie było, ale w przyszłości bardzo chciałbym tam wystąpić. Gdyby była taka szansa i propozycja to pogadałbym z panem Andrzejem Wasilewskim. A co do moich bliskich, to wszyscy śledzą, tata nawet na każdą walkę przylatuje tutaj do Polski, zawsze był – i w Nysie, i w Rzeszowie, Wałczu, a teraz będzie w Zakopanem. Tata jest takim wsparciem, który jeździł na walki. Zagranicą był rzadziej, ale jak występowałem na Ukrainie to nie opuszczał żadnej walki. Wsparcie, energia od człowieka, który jest ze mną od początku i wspiera. Z przyjaciółmi podobnie. To nie jest tak, że przyjechałem do Polski to tam nie mam dobrych znajomych. Bardzo dużo przyjaciół, wsparcia od nich. Zawsze ze mną, zawsze kibicują i gdyby walka była na Ukrainie to wiele z tych osób przyszłoby na mój pojedynek, by zobaczyć go na żywo.
- Teraz przed tobą walka zakontraktowana dystansie ośmiu rund. Chciałbym zapytać o nowy rok. Mogą pojawić się występy 10-rundowe. Będziesz na nie gotowy?
Wszystko zależy od gal, kiedy, co i jak. Najlepiej o wszystkim wie mój promotor, on ma wiedze jak to prowadzić. Oczywiście bardzo chętnie, chciałbym się rozwijać, więc jestem gotowy na większe wyzwania. To zawsze motywuje, gdy jest mocniejszy rywal, musisz z nim rywalizować, nie jest z nim łatwo. Tak jak teraz w Zakopanem. To nasza robota i trzeba ją wykonać.
- Zacząłem zauważać coś, co nie zawsze widać wśród innych pięściarzy boksujących w Polsce. Bardzo przykładasz się do swojej promocji w mediach. Masz swój profil na Facebooku, przygotowane grafiki, logo, nie unikasz mediów. Byłeś ostatnio w studiu TVP podczas gali w Łomży, wypadłeś bardzo dobrze.
To ważna kwestia. Przecież promotor nie będzie za nas chodził i nas tylko promował, my również musimy coś pokazać. Jeżeli jest propozycja pójścia do programu, studia, porozmawiania z mediami i jest na to czas, to czemu nie? Ja znajduję czas na takie rzeczy. I powtarzam – nikt za nas tego nie będzie robił. Trzeba pokazywać siebie również poza ringiem, ludzie chętnie oglądają i poznają nas. Trzeba rozmawiać. Teraz mam taki mały team, który mi bardzo pomaga, teraz zrobiliśmy logo, nagrywamy filmiki. Pomaga mi w tym także menadżer, bo to oczywiście też kosztuje, żeby wyprodukować jakiś materiał, by reprezentować siebie. Ja myślę, że idzie to w odpowiednim kierunku. Media są u mnie oczywiście na drugim planie, bo przede wszystkim trzeba pokazywać dobry boks, dobre walki, żeby nie być napompowanym, a pokazywać umiejętności. A jeśli do tego umiesz porozmawiać, promować siebie, warto to robić. Jesteś przykładem dla młodzieży, fanów, ludzi boksu. Widzę właśnie po osobach w Polsce, że wielu lubi boks, oglądają, śledzą poczynania pięściarzy. Jeżeli jest taka możliwość, to ja zawsze jestem otwarty.
ROZMAWIAŁ CEZARY KOLASA