Już wczoraj Frank Warren zapowiedział poniedziałkową konferencję prasową w Londynie reklamującą starcie Tysona Fury'ego (27-0, 19 KO) z Deontayem Wilderem (40-0, 39 KO) o pas WBC wagi ciężkiej. Ale inny brytyjski promotor - Eddie Hearn, podtrzymuje zdanie, że teraz do tej walki nie dojdzie. I być może nigdy nie dojdzie.
- W poniedziałek Wilder pojawi się w Londynie i rozpoczniemy promocję walki. To będzie początek tour reklamującego to wydarzenie. Najpierw Londyn, a potem Nowy Jork i Los Angeles. Mamy jeden problem, w którym mieście zrobić tę walkę. Ale to bardzo miły problem, bo chodzi o to, kto da najwięcej pieniędzy - stwierdził wczoraj Warren, promotor Fury'ego. Inaczej sprawę widzi szef Matchroom Boxing, promujący między innymi Anthony'ego Joshuę (21-0, 20 KO).
- Z ostatnich czterech ogłaszanych walk Tysona tylko dwie doszły do skutku. Dla nas byłoby doskonale, gdyby taki pojedynek rzeczywiście się odbył, ponieważ chcielibyśmy potem spotkać się ze zwycięzcą. Naszym zdaniem byłby to Wilder. Nie wierzę jednak, że on dojdzie do skutku. Owszem, pojedynek zostanie ogłoszony, ale się nie odbędzie w tym roku. Mam wątpliwości, czy kiedykolwiek się odbędzie - mówi wprost Hearn.
W kuluarach spekulowano dotąd, że potyczka Fury vs Wilder mogłaby się odbyć 1, 8 lub 15 grudnia w USA. Poczekajmy więc do poniedziałku...