JOHN RENE: NIE MOGĘ SIĘ JUŻ DOCZEKAĆ WALKI Z TALARKIEM
- Byłem już kilka razy w Polsce, uwielbiam Polaków i wasz kraj oraz nie mogę doczekać walki z prawdziwym wojownikiem jakim jest Robert - mówi żołnierz zawodowy Amerykanin John Rene (12-1-2, 9 KO) przed pojedynkiem z górnikiem Robertem Talarkiem (21-13-2, 13 KO), który odbędzie się 27 października na gali Underground Boxing Show w Wieliczce, organizowanej przez Tomasza Babilońskiego.
- Co pan wie o Robercie Talarku i polskim boksie - na kilka tygodni przed X edycją Underground Boxing Show im. Wiesława Pazgana w Wieliczce?
John Rene: Przede wszystkim nie mogę się doczekać kolejnego przyjazdu do Polski. To kraj dumnych i silnych ludzi. Znowu będę mógł zobaczyć dawnych przyjaciół. Byłem w waszym kraju już sześć lub siedem razy przy okazji ćwiczeń wojskowych z polskimi żołnierzami. Podoba mi się jak Polacy pracują razem, by osiągnąć wspaniałe rzeczy. Polska ma znakomitych kibiców i zawsze jest świetna atmosfera na imprezach sportowych. Uwielbiam piosenkę "Polska, Biało-Czerwoni". Co do polskiego boksu, jednym z moich pierwszych trenerów na nowojorskim Bronxie pochodził z Polski. Zawsze opowiadał mi o wspaniałej historii polskiego boksu. Od niego wiem, że prawdziwy polski wojownik zrobi wszystko na ringu, aby wygrać. Nigdy nie traci nadziei na zwycięstwo i nie poddaje się. Dlatego muszę być gotowy na wojnę, bowiem Robert Talarek jest takim prawdziwym wojownikiem, on zawsze daje z siebie wszystko. Twardy człowiek między linami i poza nimi. Dlatego fani mogą spodziewać się pięściarskiej wojny.
- Tomasz Babiloński od 10 lat organizuje niezwykłe widowisko bokserskie 125 metrów pod ziemią - w Kopalni Soli w Wieliczce.
JR: Wiem o tym evencie od mojego menedżera Krzysztofa Jaszczuka. Słyszałem o gali w Kopalni Soli także od Marka Jędrzejewskiego, mojego kolegi z First Punch Team, który kiedyś walczył na podziemnej gali. Nawet był taki pomysł, abym wtedy towarzyszył i wspierał Marka, ale ze względu na obowiązki w wojsku nie dotarłem tego dnia do Wieliczki. Polscy żołnierze opowiadali, że kopalnia jest pięknym miejscem z długą historią.
- Jest pan amerykańskim zawodowym żołnierzem, ale od lat stacjonującym w Niemczech. Na czym polegają pana codzienne obowiązki?
JR: Mam sporo zajęć, ale takim jednym z głównych jest pomoc medyczna żołnierzom. Podczas ćwiczeń dzieją się różne rzeczy, są rozmaite kontuzje, uszkodzenia ciała, a ja wtedy zajmuję się poszkodowanymi. Jestem odpowiednio przeszkolony. Swego czasu ćwiczyłem z jednostką antyterrorystyczną z Łodzi i wtedy też sporo się nauczyłem. W wojsku jestem również koordynatorem ds. zarządzania transportem. Oczywiście bardzo ważny jest dla mnie boks - treningi i walki zawodowe. Szkolę również innych żołnierzy.
- Jakie są pańskie najważniejsza osiągnięcia w boksie?
JR: Zajmowałem trzecie i drugie miejsce w zawodach All Army Championships w Stanach Zjednoczonych, byłem także m.in. mistrzem Europy All Forces, wygrywałem turnieje na niemieckich ringach. Jako amator stoczyłem 55 walk, z których wygrałem 50. Sparowałem z takimi zawodnikami jak mistrz świata IBF Kassim Ouma, czy dobrze znanym w Polsce z nokautów Vincentem Feibenbutzem. Trenowałem także z Larrym Ekundayo.
- Jak wygląda współpraca z Krzysztofem Jaszczukiem i Tomaszem Babilońskim?
JR: Z Chrisem pracujemy od dwóch lat. Chcę pokazać świetny boks i zyskać sympatię polskich kibiców boksu. Oczywiście wiem, że wielu sympatyków ma u was inny amerykański żołnierz Steve "USS" Cunningham. Jesteśmy bardzo wdzięczni panu Babilońskiemu za możliwość walki 27 października w Wieliczce. Przygotowuję się w Niemczech i Ameryce, a moim trenerami są Tyson Gray i Zbigniew Korzeń.