OOSTHUIZEN POKONAŁ MCHUNU, WYGRANA GARCII
Thomas Oosthuizen (28-1-2, 16 KO) miał być wielką gwiazdą boksu zawodowego, ale problemy pozaringowe sprawiły, że nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Być może teraz, mając trzydziestkę na karku, odmieni swój los. Póki co sprawił mała niespodziankę pokonując faworyzowanego Thabiso Mchunu (19-5, 12 KO).
Pojedynek był wyrównany i do końca ważyły się jego losy. Ostatecznie po dwunastu rundach sędziowie stosunkiem głosów dwa do remisu wskazali Oosthuizena - 114:114 i dwukrotnie 115:113. Był to dla niego udany powrót po pierwszej zawodowej porażce oraz krótkiej odsiadce.
W Kalifornii mający podobno ogromny potencjał Ryan Garcia (16-0, 13 KO) - również stosunkiem głosów dwa do remisu (95:95 i dwukrotnie 98:92) pokonał Carlosa Moralesa (17-3-3, 6 KO). Wcześniej Patrick Teixeira (29-1, 22 KO) wypunktował (3x 78:74) po ośmiu rundach Nathaniela Gallimore'a (20-3-1, 17 KO).
A wygrana Oosthuizena nad pikującym w dół Mchunu jednak niespodziewana.
Texeira sprawił wg. mnie niespodziankę. Myślałem, że po porażce ze Stevensem nie da rade się pozbierać. Ale jednak dał radę. Średnia była dla niego za wysoką wagą, w junior średniej czuje się jak ryba w wodzie.
Zwałowany sposobem na kontuzje Ryno Liebenberg wczoraj odprawił przed czasem swojego rodaka. Liebenberg byłby fajnym testem dla Stępnia.
Jak zobaczyłem pierwszy raz Mchunu, bodajże z Chabersem, gdzie zrobił szybkiego Eddiego byłem gościem zachwycony. Makabu do czasu nokautu też był przez niego robiony, a potem Mchunu się posypał..