MATT KOROBOW WYZYWA IZCATEGUI DO REWANŻU: ON SIĘ MNIE BOI
Matt Korobow (28-1, 14 KO) wydawał się murowanym kandydatem do mistrzostwa świata, ale celu tego nie osiągnął. Rosjanin jednak miał też sporo pecha. Po rozbieżnościach z grupą Top Rank szuka okazji na starcie z jednym z panujących mistrzów. Najchętniej zmierzyłby się z mistrzem świata wagi super średniej federacji IBF, Jose Uzcategui (27-2, 23 KO). Co ciekawe to właśnie on zadał aktualnemu championowi pierwszą i tak naprawdę jedyną porażkę. Bo ta druga była mocno kontrowersyjna.
Pięściarz z Wenezueli był liczony w starciu z Rosjaninem i przegrał dość wysoko na punkty. Pojedynek odbył się cztery lata temu. Dziś to jednak on jest na szczycie, a Matt (Matwiej) nie dał rady nawiązać do swoich wielkich sukcesów w boksie olimpijskim. I choć to on wygrał za pierwszym razem, właśnie jemu zależy bardziej na tym rewanżu.
Korobow miał już kontrakt na walkę z Davidem Benavidezem (20-0, 17 KO), championem WBC, lecz ten wobec konfliktu ze swoim promotorem musiał odmówić, a kilkanaście dni później została mu narzucona obowiązkowa obrona z innym bokserem. Matt pozostał więc znów na lodzie. I znów domaga się rewanżu z Uzcategui.
- Byłem szczęśliwy, gdy dowiedziałem się o szansie zaboksowania z nim po raz drugi i zgodziłem się nie pytając nawet o pieniądze. Teraz jednak słyszę, że on się mnie boi i nie weźmie tej potyczki. Już raz łatwo go pokonałem i on wie doskonale o tym, że pobiłbym go po raz drugi. To wyjątkowo trudne, gdy zdajesz sobie sprawę, że jesteś najlepszy na świecie, ale nie masz szansy tego udowodnić - irytuje się Korobow.
Uzcategui był przymierzany do starcia 24 sierpnia w pierwszej obronie z Calebem Plantem (17-0, 10 KO), lecz ten złamał lewą rękę podczas treningu i na kilka miesięcy będzie musiał odłożyć swoje mistrzowskie aspiracje. Wtedy pojawiła się szansa dla Korobowa, niestety dla niego mistrz póki co o rewanżu nie myśli...