SIERGIEJ KOWALIOW: POGUBIŁEM SIĘ, GDY ZROBIŁEM SIĘ SŁAWNY
- Ten rywal to dla mnie duży test i wyzwanie. Spotkam się z niepokonanym i głodnym sukcesów zawodnikiem, kibice więc powinni być zadowoleni - zapowiada Siergiej Kowaliow (32-2-1, 28 KO), który dziś w nocy skrzyżuje rękawice z Eleiderem Alvarezem (23-0, 11 KO) w obronie tytułu mistrza świata wagi półciężkiej federacji WBO.
- To groźny przeciwnik, ale byłem i jestem gotów na każdego. Nigdy nikogo nie unikam, bo tak postępują prawdziwi mistrzowie. Może nie jest to największa walka w mojej karierze, ale to spore wyzwanie. Jeśli wygram, kolejny rywal będzie jeszcze lepszy - kontynuował "Krusher".
- Kiedy zaczęło się robić o mnie głośno, gdy zyskałem sławę, szczerze mówiąc trochę się pogubiłem. Dlatego porażka w Andre Wardem wyszła mi na dobre. Zmieniłem nie tylko coś w sobie, ale również w moim sztabie. Poprzedni trener nie pomagał mi ani trochę. Tak naprawdę trenowałem sam siebie. I oczywiście popełniłem parę błędów. Nowy szkoleniowiec to prawdziwy profesjonalista, z którym koryguję pewne niedociągnięcia. Mam więc zamiar pokazać najlepszy boks w moim wykonaniu - dodał Kowaliow.
- Za mną jeden z najtrudniejszych i zarazem najlepszych obozów przygotowawczych, jaki w ogóle można mieć. Na pewno jestem dziś w najlepszej formie w życiu. To wielkie wyzwanie, ale będę gotowy na Kowaliowa. Mam dla niego ogromny szacunek, lecz po wszystkim to ja zabiorę z sobą pas mistrzowski. Następuje zmiana warty - podkręca atmosferę zmotywowany pretendent.
Transmisja z gali w Atlantic City od 3:00 na antenie Polsatu Sport.
Nie wierze, ze Alvarez, ktory meczyl sie z Norasem moglby pokonac Kowaliowa.
*
*
*
Pierwszy błąd czytania boksu. Możesz mi wierzyć lub nie, ale bokserzy ścisłego topu, a już na pewno tacy sfrustrowani, czekający na swoją szansę latami jak Alvarez przygotowują się gorzej, mają mniejszą motywację lub po prostu mają w dupie takich Norasów tego świata i boksują bezpiecznie, bo wiedzą że rywal nie może nawet kwiknąć i tak żeby nie złapać jakiejś kontuzji czy nie wdać się w inną dziwną historię. Tak samo śmieję się z tych debili wnioskujących na temat formy Furego po ostatnim freak fight. Takie walki NIC NIE ZNACZĄ.